Odwoływane z powodu koronawirusa imprezy sportowe wywołują skrajne emocje wśród miłośników aktywności fizycznych. Są tacy, którzy nie zamierzają porzucać treningów i czekają na kolejne starty, ale nie brakuje też takich, którzy nie widzą sensu, skoro nie mogą liczyć, np. na pobicie własnych rekordów, i zmieniają upodobania. Jak to jest w waszym przypadku? Swoje opinie można wyrażać pod artykułem.
Odwołane imprezy sportowe w Trójmieście
Wielokrotnie wyczynowi sportowcy, którzy wracają po przerwie, powtarzają, że "żaden nawet najlepszy trening nie zastąpi meczu bądź zawodów". Teraz w podobnej sytuacji znalazły się całe rzesze miłośników sportu, którzy uprawiają go dla własnej przyjemności.
Wzrost zakażeń na koronawirusa, a co za tym idzie rosnąca liczba obostrzeń, często zmusza organizatorów wydarzeń sportowych do ich odwoływania lub przekładania na inny termin. Tylko w ten weekend miłośnicy aktywności fizycznych muszą obejść się smakiem rywalizacji w Bursztynowym Festiwalu Biegowym, imprezach rowerowych czy popularnych w Trójmieście Parkrunach, które odbywały się w każdy weekend. Takie sytuacje wywołują frustrację wśród uczestników, którzy często tygodniami przygotowują się do startów.
- Można było się tego spodziewać. Niestety to dołujące, bo to to nie pierwszy raz - mówi nam Monika, która przygotowywała się do udziału w Bursztynowym Festiwalu Biegowym.
- Przyznam szczerze, że informacja o odwołaniu imprezy nie ucieszyła mnie. Mówi się jednak trudno, nic nie poradzimy... - dodaje Bartek, który również miał pobiec w tym wydarzeniu.
Takie wiadomości wywołują skrajne emocje. Są tacy, którzy starają się szukać pozytywów i planują w pojedynkę sprawdzić się na dystansie, który miał obowiązywać podczas odwołanego wydarzenia.
- Jestem typem człowieka, który woli szukać rozwiązań niż problemów. W czasie gdy miałyby odbyć się zawody, po prostu pobiegnę według wcześniej ustalonej trasy i uznam to jako występ - wyjaśnia Bartek.
Uprawianie sportu na powietrzu bez maseczek
- Nie zamierzam się teraz poddawać i siadać na kanapie, bo odwołane zostały jedne czy drugie zawody. Mogę trenować i bez tego. Godzinka, dwie wieczornego biegania są jak najbardziej wskazane, bez względu na okoliczności - tłumaczy Monika.
- To nic wielkiego. Trzeba zacisnąć zęby, bo przecież przyjdą kolejne zawody, więc formę trzeba utrzymać. W pojedynkę czy wokół ludzi dążących do tej samej mety - nie ma różnicy. Myślę, że przejażdżka rowerowa od dwóch do czterech razy w tygodniu to i tak norma w moim przypadku - dodaje Paweł, miłośnik jednośladów.
Rywalizacja w większości przypadków toczy się na twardej powierzchni, więc i na takiej sportowcy przygotowują się tygodniami lub miesiącami. Nie da się jednak ukryć, że liczba osób trenujących w miastach zmalała. Wynika to z faktu, że zmienili swoje przyzwyczajenia i treningi przenieśli do spokojniejszych miejsc.
- Imprezy są odwoływane, ale możemy ćwiczyć we własnym zakresie. W ostatnim czasie robię to jednak w innych miejscach, jak lasy, parki czy plaża. Tych akurat w Trójmieście nie brakuje, więc takie urozmaicanie treningów też jest istotne - mówi nam Artur, który biega kilka razy w tygodniu.
Bieganie w maseczkach szkodzi zdrowiu
Są również tacy, którzy tracą motywację do kolejnych startów. Nie mogą się w nich realizować, a przecież od sportowców wielokrotnie słyszeliśmy, że żaden trening nigdy nie zastąpi meczu czy zawodów.
- Człowiek szykuje się całe lato, liczy na pobicie osobistych rekordów, by na końcu dowiedzieć się, że musi przesunąć to na inny termin. Rozumiem raz, ale za chwilę pewnie przełożą kolejne zawody. Jak mam trenować, skoro nie wiem, na kiedy wejść ze szczytem formy? - pyta niepocieszony Karol, 29-latek z Sopotu.
I właśnie takie osoby często szukają alternatyw. Nie chcą całkowicie porzucać zdrowego trybu życia, więc zmieniają upodobania.
- Do tej pory biegałem po 10 kilometrów dziennie przynajmniej cztery razy w tygodniu. Chciałbym przy tym pozostać, ale jeśli słyszę o odwoływanych imprezach, to zapewne spróbuję innych form aktywności. Kiedyś dużo grałem w piłkę nożną, a mam znajomych, którzy co tydzień widzą się na orlikach. Myślę, że do nich dołączę - kończy.
A jak to jest w waszym przypadku? Z pełną determinacją przygotowujecie się do kolejnych startów czy rezygnujecie z nich i wybieracie inną ścieżkę?