• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dwie strony "grubszego brata" deskorolki

Rafał Sumowski
23 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Longboard głównie kojarzony jest w Polsce z jazdą rekreacyjną, ale nie brakuje fanów ekstremalnej odmiany jazdy na tego dypu desce. Na zdjęciu Marcin Ślęk podczas zjazdu downhill. Longboard głównie kojarzony jest w Polsce z jazdą rekreacyjną, ale nie brakuje fanów ekstremalnej odmiany jazdy na tego dypu desce. Na zdjęciu Marcin Ślęk podczas zjazdu downhill.

Jeśli lubisz aktywnie poruszać się na mieście i szukasz alternatywy dla roweru, spróbuj jazdy na longboardzie. - Jadąc na tego typu desce możesz się wiercić, jeść obiema rękoma, a nawet zawiązać sznurowadła. Sprawdza się na długich dystansach i jest bardzo ekonomicznym środkiem transportu - zachwala Michał Błaut. To tylko jedna strona "grubszego brata" klasycznej deskorolki. Łowcy prędkości i adrenaliny uprawiają downhill i przy sprzyjających warunkach rozpędzają się nawet do 100 km na godzinę.



Longboard wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych, gdzie w bezwietrzne dni surferzy opuszczali plażę, brali swoje deski i dokręcali do nich trucki i kółka. Początkowo idea bezwodnego surfingu, "płynięcia po betonowej fali" była tylko sposobem na zabicie nudy. Z czasem jednak ewoluowała. Zaczęto budować szersze, bardziej stabilne deski od tych, których używali skejterzy jeżdżący na klasycznych deskorolkach.

Od nich longboard różni się przede wszystkim tym, że ma szerzej rozstawione osie i większe, bardziej miękkie kółka przez co jeździ się na nich znacznie łatwiej. Nie jest jednak tak, że longboard to po prostu łatwiejsza to sterowanie deskorolka. Ten sprzęt "żyje" swoim własnym życiem.

ZOBACZ JAKIE TRIKI MOŻNA WYKONYWAĆ NA LONGBOARDZIE

- Longboard służy przede wszystkim do rekreacyjnej jazdy miejskiej. Dziś to alternatywa bardziej dla rowerów niż deskorolek. Owszem, można na nich robić triki, ale są one zupełnie inne niż te, które ćwiczą skejterzy. Longboard jest większy i cięższy i trudno zrobić na nim nawet podstawowy trik skejterski jakim jest "ollie". Longboard powinien przypaść także do gustu osobom, które lubią snowboard, a brakuje im śniegu - wyjaśnia Adam Leśków z gdańskiej centrali sklepu longboardy.pl.
Michał Błaut twierdzi, że longboard to idealna alternatywa dla roweru w mieście. Michał Błaut twierdzi, że longboard to idealna alternatywa dla roweru w mieście.
Choć longboard to w zasadzie "grubszy brat" deskorolki (wywodzą się z tego samego źródła i powstały w tym samym czasie), w Polsce pierwsze tego typu deski zaczęły pojawiać się ok. 2008 roku. Na szerszą skalę zaczęto na nich jeździć w naszym kraju 3-4 lata później. Jak zapewnia Leśków, obecnie tego typu deski cieszą się zainteresowaniem u zupełnie różnych grup.

- Przyjeżdżają do nas do sklepu skejterzy, bankierzy, rodzice z dzieciakami w wieku 4-5 lat, mężczyźni w wieku powyżej 30 lat, a nawet panowie mający po 50 lat. Longboard nie jest przypisany do jakichś subkultur, żyje własnym życiem - przekonuje Leskow.
Michał Błaut ma 42 lata, na longboardzie jeździ od 6. Jak podkreśla, jest to dla niego wygodny środek transportu i często dojeżdża nim nawet do pracy. To także świetny sposób na aktywne wakacje.

- Dla mnie longboard to ideał. Sprawdza się na dłuższych dystansach. Podróżowanie nim jest bardzo ekonomiczne i bezpieczne. Mam siedzącą pracę, więc nie uśmiecha mi się wracać do domu na rowerze. Wolę na stojąco. Tym bardziej, że longboard zapewnia dużą swobodę. "Nieznośna lekkośc bytu", czyli jadąc na nim można się wiercić, jeść obiema rękoma, rozmawiać przez telefon czy nawet przykucnąć i zawiązać sznurowadła. Oczywiście wszystko to już przy większej wprawie. Byłem ostatnio we Włoszech, gdzie z plecakiem pokonywałem dziennie na longboardzie po 90 kilometrów. Są jednak ludzie, którzy pokonują dłuższe dystanse. Jedyny mankament to chyba tylko fakt, że longboard nie daje rady w terenie i wymaga utwardzonej nawierzchni - mówi gdańszczanin, który na co dzień jest pracownikiem wydawnictwa.
Downhillowcy rozpędzają się średnio do 50-60 km na godzinę, ale rekordziści osiągają nawet dwa razy tyle. Przy takich prędkościach trzeba mieć odpowiedni strój, który chroni przy ewentualnym upadku. Downhillowcy rozpędzają się średnio do 50-60 km na godzinę, ale rekordziści osiągają nawet dwa razy tyle. Przy takich prędkościach trzeba mieć odpowiedni strój, który chroni przy ewentualnym upadku.
Najtańsze longboardy można kupić za 300 zł, ale koszt przyzwoitego sprzętu zaczyna się od ok. 500 zł w górę, a na najdroższe deski trzeba wydać nawet 1500 zł. Różnica w cenie jest ogólnie proporcjonalna do trwałości sprzętu. Najczęściej deski wykonane są ze sklejki z klonu kanadyjskiego lub bambusa, a te najdroższe są wzmacniane kompozytami z włókna szklanego lub węglowego.

- Bambusową używałem przez 5 lat i nadal jest w dobrym stanie. Deskę ze sklejki rozwaliłem po 1,5 roku, więc mam wyrobione zdanie. Wiele zależy jednak od dokładnej charakterystyki sprzętu i sposobu jazdy - mówi Michał Błaut.
W celu dbania o bezpieczeństwo do jazdy miejskiej wystarczy kask, ochraniacze i rozsądek. Są jednak ludzie, którzy uprawiają ekstremalną odmianę longboardingu, czyli downhill, gdzie rozpędzać się można nawet do 100 km na godzinę.

Przy takiej jeździe groźny na trasie jest nawet mały kamyczek. W tym wypadku potrzebny jest także specjalny strój przypominający kurtki motocyklowe, kask z zakryciem na żuchwę czy rękawiczki które pozwalają na podpieranie się w trakcie pokonywania zakrętów. Więcej zainwestować trzeba także w akcesoria takie jak ceramiczne łożyska czy wycinane, a nie odlewane tracki. Te mogą kosztować nawet 1000 zł.

Zobacz jak bawili się miłośnicy "longa" na Izdebki Camp 2015.


- Trudno mówić tak naprawdę o trójmiejskim środowisku downhillowców. Jest nas grupka kilkunastu osób. Trenujemy kilka razy w tygodniu, tam gdzie jest bezpiecznie. Na drogach osiedlowych, ścieżkach w parkach. Droga musi być stroma o równej nawierzchni. Im bardziej nachylona, tym lepiej. Niestety w Trójmieście trudno o długie trasy. Staramy się w miarę możliwości wybierać na południe Polski czy nawet zagranicę. Jest to okazja aby zaznać prawdziwej jazdy, gdzie zjazd nie ogranicza się do dwóch zakrętów i ponownego wchodzenia. Przy okazji można poznać wielu ciekawych ludzi - mówi Marcin Ślęk z Gdańska, który na longboardzie jeździ od dwóch lat.
ODWIEDŹ STRONĘ ORGANIZACJI NON PROFIT GOLONGBOARD.PL

W Polsce największą imprezą dla downhillowców na deskach jest Izdebki Camp w Bieszczadach. Trasa o umiarkowanym poziomie trudności (prędkości od 40 do 55 km/h) pozwala początkującym postawić pierwsze kroki na prawdziwej trasie, a zaawansowanym pojeździć ramie w ramię w kilkunastu osobowych grupach. Poważniejsze imprezy zaczynają się za naszą południową granicą, w Czechach.

- Dowhill jest dla ludzi którzy od zawsze fascynują się prędkością, sportami grawitacyjnymi. Nic nie stoi na przeszkodzie aby uprawiać tą dyscyplinę na małą skale i czerpać z tego frajdę, ale prawda jest taka że z każdym przejechanym kilometrem rośnie apetyt. Apetyt na większą prędkość, na bardziej strome, ciekawsze trasy, i coraz to wymyślniejsze ewolucje. Mało rzeczy daje taki zastrzyk adrenaliny i tak brata ludzi jak zjazd kilkukilometrową trasą ramię w ramię z prędkością przekraczającą 50 km na godzinę - kończy Ślęk.

Miejsca

Opinie (22) 2 zablokowane

  • ech...hipsterka... broda,rurki,białe słuchawki, kawa ze starbucks'a... (4)

    ..doszedł kolejny gadżet idealny do ganiania pokemonów po mieście

    • 21 33

    • Widać nigdy się porządnie nie wyje##łeś... (1)

      ... ani wpie$$olu nie zaliczyłeś. Potrafisz tylko hejtowac za monitorem, raz bys się wywalił i bys poleciał z płaczem.

      • 15 10

      • wtf

        • 3 2

    • stereotypy kolego

      Jeżdżę na długiej desce a nie mam brody, nie noszę rurek, nie łapie pokemonów i nie piję kawy. A longboard jak każda rzecz, zależy czy go używasz czy posiadasz jako totem czy fetysz :)

      • 5 1

    • Lepsza ławeczka pod blokiem i papieroski z browarkiem, prawda?

      Konieczne darcie pyska, "urywanie" i strzykanie śliną...

      • 5 0

  • Polecam ul. Kampinowską w stronę ulicy Nowiny.

    Ten odcinek asfaltu exstrema, mało uczęszczany

    • 3 13

  • (2)

    jak to się ma do mojej miotły?????

    • 6 5

    • Wprost wybornie

      A czemu pytasz?

      • 1 1

    • Nijak, w zadek nie wsadzisz by pozamiatać przy okazji.

      • 1 0

  • (4)

    długa decha to nie dla mnie...od 1991 do 2002 skejt, ostra jazda, sam malowałerm swoje decki aerografem, twarde kółka, jakaś poręcz jakieś schody i jedziemy, była zabawa była muzyka kobiety itp haha :) Na h mi longbord

    Teraz widze niektórych pozerów na długich dechach faktycznie jak taki wywinie orła to pójdzie do mamy...albo i nie pójdzie, bo mają czasami wiecej ochraniaczy na sobie niż chłopcy z Gromu, no nic teraz takie czasy wszyscy pseudo old school ale tamte czasy nie wrócą :)

    Co to w ogóle k..wa jest hipster? Brzmi jak nazwa środka na czkawkę

    Pozdro dla świrów na deskach, starych i młodych

    • 6 22

    • (1)

      W d*pie byłeś g*wno widziałeś

      • 3 3

      • o, jest pierwszy oldskul hahaha. Opowiedz mi bajkę jak kot palił fajkę...ps jakbym był w d*pie i g*wno widział, to bym ciebie znał...ale ani w d*pie nie byłem, ani ciebie, pardon g*wna nie widziałem...

        • 1 6

    • (1)

      Wiecznie pozdzierane łokcie i kolana, potłuczone golenie...
      Co ciekawe żadnego złamania nie zaliczyłem...

      • 2 0

      • Teraz dobre protezy robią

        Jak nie miałes złamań ręki tzw.rolkowych od jazdy na rolkach i desce to jesteś sam cipusią a nie skejtem. A deski z 1991 to porazka teraz nawet chińczycy tak ciężkiego i wolnego syfu nie robią. Do tego zapewne twoje umiejetnosci to w szycie zjazd po rurce i piruet na glebę bo z takim jadem to musisz być przegrywem stulejarzem do dziś dziadku

        • 2 0

  • pan Michał (3)

    Czy to jest ten sam człowiek, którego można w Trójmieście zauważyć na dece w niebieskich powiewających spodniach?

    • 9 2

    • Chyba tak :)

      • 4 1

    • Tak to ja (1)

      ale powiewające spodnie się sprały i już mnie w nich nie zobaczysz - indyjski badziew, choć nie powiem wygodny.

      • 5 1

      • Może to i dobrze, ze dwa razy bym się zabiła na hulajnodze odwracając głowę za panem.
        Nie powiem, widok był... eteryczny :)

        • 1 0

  • Letni snowboard to tylko Freebord (1)

    Ja polecam na lato fanom snowboardu - Freebord. Nie ma innej deski zbliżonej techniką jazdy do snowboardu jak freebord. Na desce kontrolujemy cały czas prędkość wchodząc w ześlizg i jazda przypomina bardzo tę ze snowboardu. Można latać DH, można latać na niej po skateparku i po streecie, można zwyczajnie pchać po płaskim. Deska mało znana na świecie i w Polsce. Zapraszam na fb R26 - sporty grawitacyjne lub klepnij #freeR26

    • 1 0

    • Freeboard fajna ciekawostka, natomiast longboard nie próbuje udawać snowboardu, zupełnie odzielenia dyscyplina :)

      • 0 0

  • Długa decha polecam

    Świetna sprwa.
    Mam 27 lat i kupiłem swoją deskę tu http://www.longboardy.pl we wrzeszczu za jantarem.

    Jazda daje strasznie dużo frajdy a i kilogramy mozna zrzucić
    Polecam wszystkim, którzy szukają alternatywy dla snowboardu na lato.

    Ps w 30 min po 1 stanięciu na desce można już śmiało pocinać po chodniku

    • 2 1

  • bullshit

    Alternatywa do roweru? Trzeba by zestaw złożyć za ponad 1500zł, żeby w miarę przyjemnie poruszać się w mieście po tej cholernej kostce, która jest wszędzie a i tak będzie to dalekie od komfortu (o porównaniu do surfingu już w ogóle w tym wypadku nie wspominam). Warto też pamiętać o mandatach, które można zarobić na każdym kroku, jak i o fakcie, że i wydając 700zł można dostać kiszkę a nie deskę nadającą się do jazdy.

    Longboard, to fajna sprawa, ale lekko w miastach nie ma niestety i można tylko robić 2 rzeczy: slajdy na jakiejś górce katowane w kółko albo tricki na jakimś placyku (choć, czy wówczas nie lepsza tańsza deska tradycyjna?).

    Alternatywą dla roweru może być monocykl - komfortowo jeździ się na kostce, jeść również można jeśli ktoś musi a i cała gama tricków do opanowania - no i założę się, że szybciej i wygodniej przejadę 20km na monocyklu, niż na longboardzie.

    • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wieczorna wędrówka po pracy: wzgórza morenowe między Oliwą i Strzyżą

25-35 zł
rajd / wędrówka

Wieczór z salsą w Olivia Garden | Zajęcia taneczne w egzotycznej dżungli

30 zł
kurs tańca, zajęcia rekreacyjne

Tematyczny spacer miejski: Wzdłuż Kanału Raduni

30-50 zł
spotkanie, spacer, zajęcia rekreacyjne

Forum

Najczęściej czytane