• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak nie zostać fitnessowym sezonowcem?

Rafał Sumowski
11 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
W styczniu wielu z nas rozpoczyna przygodę z siłownią i klubami fitness. Już na starcie popełniamy jednak błędy, które sprawiają, że początkowy entuzjazm szybko wyparowuje. W styczniu wielu z nas rozpoczyna przygodę z siłownią i klubami fitness. Już na starcie popełniamy jednak błędy, które sprawiają, że początkowy entuzjazm szybko wyparowuje.

Początek roku to czas, kiedy w siłowniach i klubach fitness panuje największy tłok. Do wzmożonej aktywności wielu z nas motywują noworoczne postanowienia. Niestety, tylko na krótką metę. "Sezonowcy" to z jednej strony dodatkowy zarobek dla klubów, a z drugiej strony prawdziwa zmora dla ich stałych bywalców. Jak należy postępować, by nasz zapał nie okazał się słomiany?



Czy zdarzyło ci się rozpocząć treningi z dużymi nadziejami i szybko z nich zrezygnować?

Scenariusz zawsze jest ten sam. Po świątecznym obżarstwie i sylwestrowym szaleństwie większość z nas rozpoczyna rok z postanowieniem, by nareszcie zadbać o własne ciało. Siłownie i kluby fitness przeżywają prawdziwe oblężenie.

W niektórych miejscach liczba klientów wzrasta nawet o połowę w stosunku do poprzednich miesięcy. Kluby muszą dokładać dodatkowe godziny zajęć, bo na salach zwyczajnie brakuje miejsc

- Noworoczne postanowienia to sztampa, która panuje tak samo wśród młodych ludzi jak i osób dojrzalszych. W tym okresie wielu z nas rezygnuje z aktywności na dworze ze względu na pogodę, która często zniechęca do biegania czy jazdy na rowerze. Poza tym utarło się, że początek nowego roku to idealny moment, by wstać sprzed telewizora i zmienić styl życia - mówi Sylwia Kamińska, instruktor i koordynator ds fitness w Tiger Gym.

W zdecydowanej większości przypadków noworoczny zapał okazuje się słomiany. Dobrze o tym wiedzą stali bywalcy klubów. Zdarza się, że w styczniu i w lutym brakuje dla nich miejsc na zajęciach, jeśli nie zarezerwują ich wcześniej. Z utęsknieniem czekają na marzec, gdy sytuacja wróci do normy i w salach zrobi się luźniej.

Klasycznym obrazkiem na siłowniach w styczniu są oblegane strefy cardio. Wielu z nas wydaje się, że kilka sesji na bieżni rozwiąże problem brzuszka, na który ciężko "pracowaliśmy" przez kilka miesięcy lub nawet lat.

- "Sezonowcy" chcą wszystko zrobić szybko, najlepiej trenując codziennie. Wzbudzają uśmiechy pod nosem i spore niezadowolenie wśród stałych klientów, którzy już od dawna trenują regularnie i z głową. Podobnie jest tuż przed wakacjami, gdy pojawia się perspektywa wyjścia na plażę - twierdzi Mateusz Ferens, instruktor pracujący w gdańskich klubach Gymnasion i My Gym.

Nie każdy, kto postanawia dbać o swoją formę od nowego roku czy u progu lata to "sezonowiec". Sporo osób bardzo szybko rezygnuje jednak z postanowień, a zakupione przez nie karnety na zajęcia w najlepszym wypadku przejmują rolę zakładek do książek. W dużej mierze decyduje o tym już sama motywacja, którą kierujemy się decydując o rozpoczęciu treningów.

- Motywacja powinna wypływać z naszego wnętrza, a nie z tego, że dostaliśmy karnet w prezencie albo chcemy komuś zaimponować. Należy dobrać odpowiednie dla siebie zajęcia i wdrażać się w nie krok po kroku, a nie z myślą "chcę schudnąć i już". Jeśli ktoś podchodzi do ćwiczeń poważnie i cierpliwie, wkrótce zauważa, że przynoszą one rezultaty. W przeciwnym wypadku może się zniechęcić w ciągu kilku tygodni - tłumaczy Kamińska.

- Większość ludzi nie zna podstaw. Nie wiedzą, jak ułożyć trening, ani jak ułożyć dietę, która jest równie ważna. Są tacy, którzy przychodzą na siłownię i nie trenują nóg, bo najważniejsza jest klatka i biceps. Inni siedem razy w tygodniu trenują brzuch i nic dziwnego, że nie mają z tego oczekiwanego pożytku, skoro tą partię mięśni tak naprawdę "robi się" w kuchni. Bez względu na to, czy mówimy o siłowni, zajęciach fitness, crossfit czy innych, sukces zależy od naszego przygotowania merytorycznego, nastawienia i cierpliwości - dodaje Ferens.

Jak zatem należy postępować, aby nie dołączyć do grona ludzi ze słomianym zapałem? Przede wszystkim należy już na "dzień dobry" skorzystać z porad instruktorów. Podstawowym błędem jest skupianie się od razu na poszczególnych partiach mięśni. Na start najlepszym rozwiązaniem są treningi obwodowe, stretching i ćwiczenia cardio. Paniom zaleca się między innymi zajęcia ABT, fitball czy pilates, które wzmacniają gorset mięśniowy.

CO OZNACZAJĄ ANGIELSKIE NAZWY ĆWICZEŃ FITNESS?

Samowolka może nam zaszkodzić i naprawdę nie warto wstydzić się braku wiedzy dotyczącej treningu. To prawo każdego początkującego. Kluby są teraz na tyle profesjonalne, że klienci, choć na początku często trochę zakłopotani, nigdy nie zostają sami.

- Instruktorzy są od tego, aby wszystko wytłumaczyć i pomóc wyczuć, co będzie dla nas dobre. W większości klubów darmowa jest wstępna konsultacja, która pozwoli zaplanować nasz trening. Ważne jest to, aby był on systematyczny i pozbawiony monotonii. Warto też pomyśleć o odnowie biologicznej, która jest dla organizmu nagrodą za wykonaną pracę - przekonuje Sylwia Kamińska.

Zarówno w trening jak i w dietę należy wdrażać się stopniowo. Jedno i drugie wymaga zmiany stylu życia, a w tym wypadku nic nie dzieje się z dnia na dzień. Nasz organizm potrzebuje czasu by przyzwyczaić się do pewnych nawyków.

Nikt nie jest skazany na bycie "sezonowcem", a niektóre przypadki zaskakują samych instruktorów. Najważniejsze jest zrozumieć to, że pracując nad własnym ciałem, pracujemy dla samego siebie, a nie dla innych.

Opinie (47) 5 zablokowanych

  • woda i bieg

    • 1 1

  • Praca nad własnym ciałem w zaciszu własnego domu (2)

    Coraz popularniejsze stają się programy fitness bazujące na krótkim ale za to bardzo intensywnym treningu (3 razy w tygodniu po kilkanaście minut. Nie trzeba wychodzić z domu, nie trzeba płacić bajońskich sum za siłownię, nie trzeba słuchać przemądrzałych trenerów. Program, który stosuję jest wirtualnym programem fitness, dobierającym odpowiednie ćwiczenia na podstawie prowadzonego dziennika aktywności. Ćwiczę w domu, w dogodnym czasie (ale jest też opcja "na siłowni"). Płacę ok. 30 zł/miesiąc za dostęp do programu w formie abonamentu. Miodzio. Najtańsza na świecie siłownia :)

    • 3 6

    • słuchaj głupia za ten spam powinnas zostac skasowana i wciskaj te bzdury podobnym tobie

      najlepiej postukaj sąsiadom w sufit :)

      • 5 0

    • nuda...

      wizyta w klubie fitness to wyjście do ludzi, możliwość nawiązania znajomości z ludźmi o podobnych zainteresowaniach.

      • 0 0

  • Jak się czyta wasze opinie to poziom jest przerażający (5)

    Większość z Was naprawdę myśli, że nadwaga bierze się z przejadania się? Proszę sobie poczytać o chorobach tarczycowych i związanych z przysadką. Takie osoby, które chciałyby dbać o swoje zdrowie już na pewno nie pójdą na siłownię czy do klubu bo widać jak będą akceptowane....
    Żal jak się to czyta.
    Ludzie nie zawsze walczą o sylwetkę ale o zdrowie!
    Zanim nazwiecie kogoś spaślakiem pomyślcie o tym.
    A do tego czasu to co widzę to żenada.

    • 8 5

    • Sam jesteś żenada, niestety w większości przypadków nadwaga bierze się z przejadania. Grubasy lubią mówić, że to choroba, ale ciekawe, że ludzie w Afryce nigdy na tę chorobę nie chorują. Nieprawdaż??

      • 8 3

    • (1)

      Te choroby to góra 5% przypadków. Reszta to otyłość z wyboru, braku ruchu i niechęci do pracy nad sobą.

      • 5 2

      • Niestety osoby chore w tym ja właśnie zrażają się do takich miejsc przez takie pieprzenie jakie mozna tutaj przeczytac.

        • 1 2

    • No wlasnie chyba chodzi o zdrowie? Tylko kilka procent ludzi jest otylych z powodu choroby. Raczej sa chorzy, bo sa nieaktywni i jedza swinstwa. Zreszta nie trzeba isc od razu na silownie. Wystarczy w domu porobic brzuszki, sklony, wymachy, przysiady. Zamiast autem do sklepu mozna pojsc na piechote. Nie jesc cukru, zadnych slodyczy.

      • 0 0

    • wiesz co? powiem Ci, że tak

      ja też mam problemy z tarczycą i ćwiczę min. 3 x tyg. moja koleżanka też ma problemy z tarczycą i dzięki regularnym wizytom na siłowni i diecie schudła kilkanaście kg. wystarczy nie traktować choroby jako wymówki, ale właśnie jako pretekst do pracy nad sobą.

      a co do jedzenia - jednak coś w tym jest, mam w pracy taką duuużą koleżankę i jak zobaczyłam, ile ona tłustego mięcha kupuje na tydzień, to moja rodzina przez miesiąc tyle by nie zjadła... jak zobaczyłam raz, ile ona kupiła, to zrezygnowałam nawet z zakupu jogurtu :D

      • 0 0

  • uhu widać trafiłam w czuły punkt skoro skomentowałeś. Wiesz co to tolerancja? Skąd ten cały hejt?

    • 0 1

  • ?!

    sezonowo czy półrocznie raz na kwartał czy regularnie - jizas! w kraju gdzie tyle osob ma wielkie d*py a wpadajac do mcD po kawe w weekend widze rodizny 4 osobowe ... patrze ... wszyscy łacznie z bobasami są WIELCY należy propomować jaką kolwiek aktywność fizyczną. Świadomość tego co jemy, jak jemy, kiedy jemy, czytanie etykiet, kulture przygotowania sobie posiłu. Nawet jak WIELKI ćwiczy sezonowo to niech się "śmiejący pod nosem" ogarną i zarażają ich pasją by po sezonie ćwiczyli nadal...
    Ostatnio byłam w barze sushi. nie umiem jeść pałczkami ale sushi bardzo lubię. kelnerzy się śmiali... wstałam... i pytam: nauczycie nas? -ale my nie umiemy...
    aha.... brawo dla trenerów!!!!!!!!!

    • 13 0

  • brawo!

    świetna wypowiedź "stali bywalcy śmieją się pod nosem" - buractwo,zamiast dopingować i pomóc, to pizga to żelazo i naśmiewa się z innych.
    A trenerzy bajerują tylko fajne d*peczki i nie zwracają uwagi, czy jakiś amator właśnie nie robi sobie krzywdy wykonując źle jakieś ćwiczenia. Trenerki natomiast dają się bajerować tym co robią z kolegami serie na klatę.
    Ciężko znaleźć przyjazną siłownię, z ludźmi (pracownikami i bywalcami) którzy będą Cię dopingować, dawać wskazówki i szanować.
    Stąd potem trenowanie na własną rękę w domu, bieganie, itp. kończące się kontuzjami, które wymuszają przerwę , motywacja spada, znów kanapa, żarcie, itp....

    • 4 1

  • A mnie drażnią roztyte 30-tki i 40-tki które w pełnym makijażu liczą, że może ktoś się nimi zainteresuje:)))

    Mam 40+ i nie po trenuję dzień w dzień, żeby jakaś spasła baba mnie zaczepiała. Oooo jakaś dwudziestolatka, to bardzo proszę ;-) Starym, tłustym babom mówię PA!

    • 2 1

  • Nigdy nie bylam na silowni i nie zamierzam. Beznadziejna rozrywka. Nie lepsze sa prostsze rozwiazania? Ide na poczte? Ok, na piechote, a nie samochodem. Do sklepu na piechote/rowerem. Wieczorem sie przejde, pogimnastykuje, zeby stawy byly w formie. Nie jesc slodyczy, batonow, cukierkow, tlustych rzeczy i tyle. Przy okazji taniej bedziej.

    • 0 1

  • jak to przestał istniec???

    Ja chodzę do active fitness do Batorego

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Nordycka Noc Saunowa

169 - 299 zł
zajęcia rekreacyjne

TRE ćwiczenia uwalniające stres, napięcia i traumę z dr Markiem Kulikowskim

100 zł
warsztaty, trening

Warsztat Wyjazdowy: Joga Pięciu Żywiołów z Moniką Żółkoś

1200 zł
joga

Forum

Najczęściej czytane