• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ludzie Trójmiasta: od roku przemierza świat rowerem

Anna Moczydłowska
31 sierpnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Zanim Asia ruszyła w drogę, pracowała w jednym z trójmiejskich wydawnictw. Było miło, ale czuła, że osiem godzin dziennie przed komputerem to nie jest to, co chce w życiu robić. Zanim Asia ruszyła w drogę, pracowała w jednym z trójmiejskich wydawnictw. Było miło, ale czuła, że osiem godzin dziennie przed komputerem to nie jest to, co chce w życiu robić.

Pracę w biurze porzuciła w czerwcu zeszłego roku. Od tamtej pory podróżuje na rowerze, nieutartymi szlakami, głównie samotnie, choć jak zaznacza, w drodze nigdy samotna się nie czuje. Cel jej obecnej podróży to Kirgistan i Kazachstan na dwóch kółkach. Kolejną bohaterką cyklu "Ludzie Trójmiasta" jest 28-letnia gdańszczanka, Joanna Chmara. Ostatnio pisaliśmy o niezwykłej ratowniczce, która razem z psami szuka zaginionych ludzi.



Chcesz się podzielić z nami swoją historią? A może znasz kogoś, o kim powinniśmy napisać? Czekamy na maile: ludzietrojmiasta@trojmiasto.pl


Zdecydował(a)byś się na taki krok?

Zanim Asia ruszyła w drogę, pracowała w jednym z trójmiejskich wydawnictw. Było miło, ale czuła, że osiem godzin dziennie przed komputerem to nie jest to, co chce w życiu robić. Któregoś dnia, jadąc rowerem do rodziców na Kaszuby, zatrzymała się obok niezwykle malowniczego jeziora. Ostatnie promienie słońca odbijały się w gładkiej tafli wody, a widok aż się prosił o zatrzymanie go w pamięci. Pomyślała sobie wtedy: "Dlaczego mam zawsze oglądać zachód słońca w tych samych miejscach? Mogłabym przecież podziwiać go każdego dnia gdzie indziej".

Wypowiedzenie w pracy złożyła nie wiedząc, dokąd i na jak długo jedzie. Pewne były tylko dwie rzeczy: że chce ruszyć w drogę i zabrać swój rower.

- Jak teraz o tym myślę, to chyba bardziej chodziło mi o sam rower niż o podróż - śmieje się Joanna Chmara. - Chciałam jechać przed siebie i oglądać świat. Nie interesowały mnie rozwiązania tymczasowe, jak urlop bezpłatny. Nie wiedziałam, kiedy wrócę i nie chciałam nakładać na siebie jakichkolwiek ram.
  • Podczas samotnej podróży
  • Podczas samotnej podróży
  • Podczas samotnej podróży

Z punktu A do B



Nie rozważała proponowania komuś wspólnej podroży. Po pierwsze chciała zrobić to po swojemu, po drugie nie miała osoby, w której towarzystwie chciałaby spędzić aż cztery miesiące. W poszukiwaniu inspiracji i odwagi w sieci szukała dziewczyn, które podróżują samotnie. Okazało się, że jest ich całkiem sporo.

- Pomyślałam, że skoro one mogą, to ja też - przyznaje.
Nie od zawsze była zapaloną miłośniczką dwóch kółek. Wprawdzie przed wyjazdem rower towarzyszył jej codzienności - jeździła rekreacyjnie, na wycieczki ze znajomymi po Kaszubach lub po prostu po mieście z punktu A do punktu B - ale nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy jednak w końcu kupiła nowy sprzęt i przestała poruszać się egzemplarzem otrzymanym na komunię, okazało się, że nic nie sprawia jej podobnej przyjemności, co jazda. Na rowerze pokonywała coraz dłuższe i bardziej skomplikowane dystanse, poprawiając przy tym kondycję i rozbudzając swój apetyt na więcej.
Podróż z niskim budżetem zmusza do wysiłku i kreatywności. Uczy też minimalizmu.


Pierwsza poważna podróż była po Ukrainie. Tym razem towarzyszył jej przyjaciel, a cała wyprawa miała na celu sprawdzenie, czy Asia podoła podobnemu wyzwaniu fizycznie. Po powrocie już wiedziała: da radę. To był jej ostatni urlop w czasie pracy etatowej. Złożyła wypowiedzenie i miesiąc później siedziała w samolocie do Szwajcarii, a w luku bagażowym czekał jej najwierniejszy towarzysz. Gdy dotarła, poczuła wolność. Nie wisiał nad nią nieuchronnie zbliżający się termin powrotu - miała wykupiony tylko bilet w jedną stronę. Przez trzy tygodnie robiła rozgrzewkę, na przemian chodząc po szwajcarskich górach i jeżdżąc na rowerze. Niespiesznie smakowała podróży.

Potem ruszyła do Włoch, gdzie przystanek zrobiła na tzw. work away. To popularny sposób wśród podróżników, by odpocząć od podróży. Na specjalnym portalu ogłaszają się ludzie, którzy w zamian za dach nad głową i wyżywienie poszukują pomocników w wielu dziedzinach. Wśród ogłoszeń z całego świata znaleźć można zajęcie m.in. przy prowadzeniu hotelu czy restauracji, opiece nad dziećmi albo budowie farm wiatrowych.


- Mój pierwszy work away był we Włoszech na farmie owoców. Przez pięć godzin dziennie zbieraliśmy truskawki, by popołudniami cieszyć się włoskim dolce vita. To było idealne miejsce, by osiąść i nieco odpocząć od podróży - wspomina Asia.

Słoweński Steve Jobs



Dalsza trasa wiodła przez Austrię aż do Słowenii. Tam, nocując na couchsurfingu [nazwa pochodzi od serwisu internetowego, dzięki któremu można zaoferować darmowe zakwaterowanie lub znaleźć użytkowników oferujących nocleg we własnym domu w wielu miejscach świata - przyp. red.] poznała chłopaka, którego do dziś nazywa Steve'm Jobs'em... japonek.

- 23-latek stworzył firmę produkującą klapki wyściełane specjalnymi kamyczkami, które miały masować stopy. Z tego, co wiem, sprzedaje je na coraz szerszą skalę. Innowacyjne! Piękno podróży tkwi także w tym, jak niezwykłych ludzi można poznać w jej trakcie - śmieje się Asia.
Chwile niemocy? Zdarzają się, ale recepta jest tylko jedna: jechać dalej.
Ze Słowenii jechała przez Chorwację aż do Bośni, gdzie znowu podjęła się wolontariatu - tym razem przy budowie schroniska górskiego. Nie było tam prądu ani bieżącej wody, była za to samotna drewniana chata i pełen relaks. Jej praca polegała na witaniu gości, parzeniu im kawy i otwieraniu piwa. Odpoczęła, a w głowie zaczął klarować jej się całkiem sensowny plan dalszej podróży.

Motywuje kobiety do podróży. Rozmowa z Anitą Demianowicz


Asia: - Kiedy zadowolona zaczęłam go realizować, życie zaśmiało mi się w twarz. Jadąc przez bośniackie góry, poczułam świdrujący ból w kolanie. Pomyślałam, że może kilka dni odpoczynku załatwi sprawę. Zrobiłam więc przerwę, czekając na znajomego, z którym byłam umówiona na dalszą wspólną podróż. Jednak po około stu kilometrach razem zrozumiałam, że to nie ma sensu. Ból odbierał mi przyjemność z jazdy, do tego obawiałam się pogłębienia kontuzji. Podjęła wtedy trudną decyzję o powrocie do domu.
Okazało się, że od częstej i długiej jazdy pękła jej łąkotka.

  • Podczas samotnej podróży
  • Podczas samotnej podróży
  • Podczas samotnej podróży

Spotkanie z niedźwiedzicą



W jednej z podróży towarzyszyła jej siostra. Jadąc przez park narodowy w słowackich górach, Asia sprawdzała trasę na mapie.

- "Uważaj", usłyszałam struchlały głos mojej siostry - opowiada. - Podniosłam głowę, a tuż obok mnie stała ogromna niedźwiedzica z małymi. Była tak blisko, że łapą mogła dotknąć mojego roweru! Zaryczała ostrzegawczo. Udało nam się zachować spokój i odjechać. Dopiero następnego dnia uświadomiłam sobie, w jak dużym niebezpieczeństwie się znalazłyśmy.
Innym razem podczas samotnej jazdy najwyżej położoną drogą w Norwegii zastała ją straszliwa mgła. Była gęsta do tego stopnia, że samochody nadjeżdżające z naprzeciwka rowerzystka widziała dopiero, gdy były na jej wysokości.

Imprezy rowerowe w Trójmieście


Asia: - Skoro ja nie widziałam aut, które mają przecież światła, to co dopiero one mnie? Nie było możliwości zjazdu z trasy, by przeczekać niekorzystną aurę. Po prostu musiałam jechać przed siebie i mieć wszystkie zmysły maksymalnie wyostrzone. Takie sytuacje to jednak kwintesencja podróży - uzmysławiają, że jeśli muszę sobie poradzić, to sobie poradzę.
Zapytana przyznaje, że zdarza jej się bać. Ale największy lęk odczuwa... przed wyjazdem. To wtedy w jej głowie kreują się najczarniejsze scenariusze. Co jeśli czegoś zapomni albo zgubi? Czy nie spotka jej coś złego? Zwykle obawy okazują się bezpodstawne. W drodze Asia stara się nie poddawać bezzasadnym lękom, choć zdarza się, że to ludzie zasiewają w niej niepokój.

- Jadąc z Bośni do Chorwacji spotkałam tubylców, którzy powiedzieli mi, że to niezwykle niebezpieczne miejsce, bo tą drogą próbują przedostać się nielegalni imigranci. Potem, samotnie pchając rower kamienistą drogą, podskakiwałam na dźwięk jakiegokolwiek szelestu. Nic się nie stało, ale moja wyobraźnia pracowała na pełnym obrotach - przyznaje.

Po prostu jechać dalej



Chwile niemocy? Zdarzają się, ale recepta jest tylko jedna: jechać dalej.

Asia: - Podróżując w niskiej temperaturze i deszczu, miałam chwile słabości. Na myśl, że dziś znowu rozłożę mokry namiot i włożę wilgotne buty, zastanawiałam się, co też ja sobie wymyśliłam. Ale później wkładasz te buty, rozkładasz namiot i podróż trwa dalej. Trzeba kombinować tak, żeby w najbliższym czasie znaleźć pokój, wysuszyć się i odzyskać chęć do dalszej drogi.
Choć podróż wydaje się ucieczką od utartych schematów, w rzeczywistości jest wejściem z jednej rutyny w drugą. Każdy kolejny dzień Asia zaczyna zwykle między siódmą a ósmą. Potem śniadanie na przenośnej kuchence gazowej, codzienne pranie, które schnie na rowerze w czasie jazdy. Pakowanie do dalszej drogi. Nie trwa długo, bo Asia ma ze sobą tylko trzy komplety ubrań: jeden na sobie, jeden suszący się i jeden awaryjny.
Samotne podróżowanie wymaga więcej dyscypliny, odpowiedzialności i wysiłku


Po całodziennej drodze nie ma nic lepszego niż ciepły prysznic, rozprostowanie nóg w namiocie i pożywny posiłek. Wieczorem lubi wypić herbatę, zrobić notatki z ostatnich dni, a potem wejść na pobliskie wzniesienie, by spojrzeć, jak kończy się kolejny dzień, a słońce chowa za horyzontem.

Podróż z niskim budżetem zmusza do wysiłku i kreatywności. Uczy też minimalizmu. Asia zawsze stara się mieć jak najmniejszy bagaż - jedynie sakwę na tylny bagażnik, torbę na kierownicę i namiot. Poza tym zawsze wozi ze sobą ukulele, żeby mieć co robić wieczorem. Wszystko waży około 25 kg, ale dąży do tego, by z każdą podróżą rzeczy było mniej.

Dokąd na spotkania podróżnicze w Trójmieście?


- Po ostatniej podróży cieszyłam się bardzo, że jak wrócę do domu, w końcu zamienię strój rowerowy na sukienki i dżinsy. Wróciłam, wstawiłam wszystko do prania, założyłam normalne ubrania i... drugiego dnia byłam znowu w tych samych rzeczach, co w czasie podróży. Chyba jednak staję się minimalistką - śmieje się.
Podczas samotnej podróży Podczas samotnej podróży

Dobrać kompana



By zarobić na kolejną podróż, zimę spędziła w Norwegii. Pracowała w restauracji ośrodka narciarskiego, mieszkała w chatce tuż przy trasie. W godzinę na nartach biegówkach była na płaskowyżu, pośrodku kompletnie niczego.

- Cieszyła mnie bliskość gór i natury. W dużych metropoliach na dłuższą metę czuję się zmęczona. Wolę jechać do miasta, kiedy chcę, niż uciekać, kiedy muszę - mówi podróżniczka.
Tym razem w drodze Asia jest od lipca. Na wirtualną rozmowę "łapię" ją w Sarajewie. Jest właśnie w trakcie rozgrzewki przed głównym wyzwaniem - przejechaniem Kirgistanu i Kazachstanu na dwóch kółkach. Tym razem nie samotnie, a w duecie. Towarzyszkę Asia znalazła na Facebooku. Pashmina przylatuje aż z Malezji. Jeszcze się nie znają, a spędzą razem pięć tygodni na rozległych stepach dwóch odległych i rzadko odwiedzanych przez turystów krajów.

- Mogłabym wprawdzie potraktować to jako wyzwanie i stwierdzić: tak, zrobię to sama! Lubię podróżować w pojedynkę, ale tym razem poczułam, że chciałabym z kimś tę podróż dzielić. W drużynie da się zrobić więcej niż samemu, a poza tym Kirgistan i Kazachstan to państwa górzyste, gdzie przez wiele kilometrów nie ma cywilizacji. Dobrze mieć wtedy u swego boku kogoś, kto w razie kłopotów może wezwać pomoc - tłumaczy Asia.
Dobierając kompankę kierowała się głównie intuicją. To ona wrzuciła do sieci ogłoszenie, że szuka towarzysza. Chciała, żeby to nie był ktoś, kto uwielbia mieć wszystko zaplanowane od A do Z, bo ona sama lubi mieć w podróży swobodę. Nie szukała też osoby z przerostem ambicji, narzucającej rekordowe odległości do pokonania w ciągu dnia czy wjazdy na najwyższe szczyty.

Niedługo później Asia i Pashimina już wspólnie podróżują po Kirgistanie. Przejeżdżają około pięćdziesięciu kilometrów dziennie z dużymi przewyższeniami. Część dróg jest nieasfaltowa, wiele jest podjazdów pod górę i poruszania na dużych wysokościach, na które organizmy ludzkie reagują różnie. Najczęściej rowerzystki śpią w namiotach, bo odległości pomiędzy miejscowościami w tym kraju są znaczne. Kiedy do którejś dotrą, nocują w pensjonacie, by naładować sprzęty i porządnie się umyć.

O samotnej podróży można powiedzieć wiele, ale nie to, że jest samotna.
Zachwycają się przyrodą, podziwiają ogromne przestrzenie, chłoną urozmaicone widoki: od suchych pustynnych gór przez kaniony aż do alpejskich krajobrazów. Zmagają się z brawurowymi kierowcami i drogową "tarką", która dla roweru jest nie lada wyzwaniem. Niestety, w trakcie podróży Pashmina doznała urazu kolana, więc dalszą cześć podróży Asia spędzi sama.

- Samotne podróżowanie wymaga więcej dyscypliny, odpowiedzialności i wysiłku - mówi Polka. - Chodzi o nawet tak prozaiczne rzeczy jak zakupy - kiedy jestem sama, muszę odpowiednio przypiąć rower przed sklepem, by zabezpieczyć mój podróżny dobytek. Gdy jest druga osoba, może po prostu przypilnować rowerów. Można wymiennie przygotowywać posiłki. Bagażu też robi się mniej, bo zabieramy jeden namiot i jedną kuchenkę. Można na więcej się porwać, gdy jesteś z kimś, bo nie ryzykujesz tak wiele.

W drodze nie ma samotności



Najbardziej w podróżniczą pamięć zapada ludzka dobroć i gościnność. Gdy w drodze przez bośniacką wioskę ze skromnego, niewykończonego domu wypada starsza pani i wciąga do siebie na kawę. Gdy na niemieckim kempingu spotyka rodzinę, która zaprasza do siebie na grilla, a potem podwozi do kolejnego miasta. Gdy ktoś na portalu bezinteresownie ogłasza, że przyjmie pod swój dach nieznajomego podróżnika.

- Kiedy podróżujesz samotnie, ludzie biorą cię pod skrzydła, adoptują. Ty natomiast, wiedząc, że spędzisz z danym człowiekiem tylko dobę lub kilka dni, a potem być może nigdy go już nie zobaczysz, o wiele szybciej nawiązujesz bliski kontakt. O samotnej podróży można powiedzieć wiele, ale nie to, że jest samotna. Kiedy jeździsz sam, ludzie są dużo bardziej otwarci na ciebie, a ty jesteś bardziej otwarty na ludzi - mówi Asia.

I dodaje: - Podróż dodała mi pewności siebie i wiary w swoją sprawczość. Wiem, że jeśli czegoś chcę i będę nad tym pracować, to się uda. Że z każdej sytuacji jest wyjście i ja je znajdę. Że ludzie są dobrzy i chętni do pomocy. Powoli jednak myślę o stałej siedzibie dla siebie. Nie oznacza to, że chciałabym przestać kompletnie podróżować, ale mam potrzebę pewnego rewanżu i odpłacenia dobrem za dobro, które dostałam. Mam wielki dług wobec świata oraz ludzi i myślę, że najwyższa pora, by zacząć go spłacać.

Opinie (211) ponad 20 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • gratuluję pomysłu, (34)

    ale mam pytanie. Kto tę eskapadę finansuje? "Kompan" sponsoruje? We współczesnym świecie nie ma nic za darmo. Chociażby jedzenie.

    • 65 160

    • To znajdź inną pracę (3)

      i weź kredyt...

      • 17 16

      • Co za duren

        Lepiej weź 500 plus

        • 16 11

      • (1)

        Kup po znajomości działeczkę od biskupa

        • 6 1

        • Albo od Oli

          • 2 0

    • Zagranicą (7)

      można bardzo dobrze zarobić - jak się nie ma kredytu i rodziny na głowie, można potem jeździć. A potem można napisać książkę, założyć wydawnictwo, rodzinę i jeździć z opowieściami - tak zrobili moi znajomi, którzy w 3,5 roku przemierzyli auto/jachtostopem Europę, Azję i Oceanię

      • 31 10

      • ktoś czyta książki jeszcze? (1)

        • 8 22

        • Suweren raczej nie, ale zostało jeszcze 20-30% myślącego społeczeństwa co czyta.

          • 4 1

      • (4)

        Albo mozna miec karte kredytowa bogatej mamy lub taty...

        • 12 13

        • Nawet jeśli to lepiej ja wydawać w ten sposób niż na dragi czy szpanerskie życie! Brawo dla dziewczyny!

          • 18 2

        • Chmara, ciekawe nazwisko.

          • 1 1

        • Takie komentarze lubię najbardziej.... (1)

          Jak ktoś coś w życiu robi fajnego, to zapewne ma bogatych rodziców. Ot, polski grajdołek...

          • 2 1

          • ja robię coś fajnego, pracuję w fabryce

            i jest zarąbiście, po pracy rowerek i patataj

            • 2 0

    • jest w artykule wszystko napisane.

      • 13 4

    • Czytaj Karolo (Karolu) ze zrozumieniem. (1)

      Odrzuć myślenie typu : "a ile to może kosztować". Myśl :" podoba mi się to i z pewnością sobie poradzę". Po kilku drobnych potknięciach będziesz się śmiać ze swoich wcześniejszych wątpliwości.

      • 19 4

      • Te "drobne potknięcia" to alternatywa skończenia pod mostem jakbys nie wiedzal.

        • 1 7

    • (3)

      Kiedyś Piotr Strzezysz który od lat przemierza świat opowiadał jak po pokazie swojej podróży ktoś podobnie zapytał. Kto jest Pana sponsorem?! Odpowiedział pytaniem. Ma Pan mieszkanie? Samochód? Oszczędności? Ja nie mam. Mam rower i podróże.

      • 37 3

      • (2)

        I Ty myslisz, ze ta Asia tak wlasnie ma haha. Smoki w tej bajce tez byly?

        • 5 22

        • Cóż, prosty i ciemny z ciebie prymityw. (1)

          Żyj sobie dalej swym utartym schematem.

          • 9 1

          • Ja całe dotychczasowe życie żyłem tak jak rodzice chcieli

            A mimo to nie spełniłem ich wszystkich wymagań, są wiecznie niezadowoleni. Ja ze swojego życia również, bo stworzyłem je na podobieństwo... ich nieszczęśliwego życia, w którym nie myśli się o sobie tylko o tym jak się jest postrzeganym przez otoczenie. Koniec z tym.

            • 12 1

    • Przeczytaj,to się dowiesz!

      Z nieba spadł Asi woreczek stóweczek,nie czytałaś.

      • 11 2

    • kolejny przykład leminga który jak zawsze sie myli.!Głupia nie wszyscy sa na swiecie materialistami jak POwcy (3)

      • 5 13

      • a pisowcy to wg Ciebie kto? (2)

        • 8 0

        • Cicho. (1)

          PiS kradnie ile wlezie, ale się dzieli. Taki jest oficjalny przekaz dla suwerena.

          • 4 2

          • wot misza naskrobał, 500plus przepił i dalej w chałupie siedzi i w internecie żyje

            • 0 0

    • Uwierz, że można spokojnie bez sponsora (1)

      Mam kumpla ze studiów, z Torunia, obecnie jest już drugi rok w podobnej drodze. Przez 5 lat pracował w korpo w Warszawie. Odłożył wiele kasy i pewnego dnia rzucil robotę i wyjechał do Azji, potem po Afryce i Ameryce Południowej. Podróżuje za grosze statkiem, stopem, samolotem (tak, można za kilka dolarów znaleść loty w promocji). Jak ocenia, do teraz jego oszczedności stopniały tylko ok. 10 tys zł., bo dorabiał po drodze w usługach, gastronomi a nawet jako fizyczny. Jego cały dobytek to 100-litrowy plecak, laptop, aparat komórka, dron dji spark, karta mastercard :) ubrania jak się niszczą, to dokupuje gdzieś po drodze.

      • 16 3

      • 100 litrowy plecak?! To chłopak ciężko podróżuje ale powodzenia! To co zobaczy i przeżyje to jego a pracę zawsze sobie znajdzie.

        • 1 0

    • Najpierw pojedz gdzieś dalej niż do Torunia i potem wygłasza swoje mądrości. To jest jak najbardziej możliwe, dziewczyna ma swój sposób a życie i na razie jest jej z tym dobrze. Tak trzymać! Odwaga i determinacja godne podziwu

      • 10 0

    • Jakie to polskie, zaglądać komuś do portfela.

      • 7 2

    • co za biedaczka z ciebie nie masz na jedzenie to idz do pracy (1)

      • 2 1

      • albo do lasu, można żyć z tego co natura dostarcza

        człowieki dopiero niedawno wymyśliły tryb osiadły

        • 0 0

    • W Szwajcarii ceny są jak w PL tyle że na końcu jest CHF

      • 0 0

    • Czytanie ze zrozumieniem. (1)

      Lekcja nr 1.
      Zanim zaczniemy paplać głupoty, czytamy cały tekst ze zrozumieniem :).

      Lekcja nr 2.
      Jeśli nie przeczytaliśmy, tudzież nie rozumiemy, nie paplamy głupot :).

      P.S. W tekście jest napisane że pracowała całą zimę w Norwegii.

      • 2 0

      • "serce głupca znajdziesz na końcu jego języka"

        • 1 0

    • Ty chyba od razu po przeczytaniu tytułu wywiadu napisałaś komentarz.

      W treści jest napisane, że pracuje dorywczo podczas wyjazdów a w miniona zimę pracowała w Norwegi. Tam podczas kilku miesięcy pracy można zarobić na cały rok życia w Polsce.

      • 2 0

  • (5)

    Brawa dla Pani Asi.Nie każdy ma odwagę rzucić korpo wyścig.Pieniadze nie są najważniejsze w życiu ale niestety wszechobecna reklama i kult pieniądza robią większości ludziom sieczke.

    • 81 20

    • (1)

      Korpo wyścig? Ludzie pracują w korpo bo muszą się z czegoś utrzymać. Nie dla wszystkich jest to wyścig, ale po prostu źródło utrzymania.

      • 22 4

      • Wiem coś o tym i nigdy wiecej!

        Korposzczury najczęściej zjadają się wzajemnie.

        • 10 5

    • Nie każdy kto nie ma odwagi odejsć z korpo, marzy o rowerowej eskapadzie,

      nie gloryfikujmy.
      znam ludzi z korpo, którzy są dobrymi rodzicami, pomocni innym na co dzień, opiekują się starymi rodzicami, a korpo to źródło utrzymania. Czy cos w tym, złego?

      • 17 6

    • Po pierwsze nie wszyscy pracują w korporacji. Po drugie, "jedno z trójmiejskich wydawnictw" to na pewno nie jest korporacja.

      • 8 0

    • Mi się wydaje że nie chodzi o odwage aby rzucić korpo ale o odwagę żeby żyć z dnia na dzień i zmierzać się z nieznanym. Jesteśmy z natury stworzeniami, które poruszają się utartymi ścieżkami i czujemy się pewniej w przewidywalnych sytuacjach nawet jeżeli nie są one pozytywne. Takie życie na drodze wymaga większego stanu gotowości przynajmniej przez jakiś czas dopóki i to nie stanie się normą.

      • 2 0

  • Historia (8)

    Z niedzwiedzicą jest nie tylko niewiarygodna ale wręcz śmieszna. Poza tym fajna pasja. Powodzenia

    • 22 41

    • bo to była biała niedźwiedzica

      a w nocy wszystkie niedźwiedzie są czarne

      • 4 2

    • No wiadomo że wszystko wiesz najlepiej. Niewiarygodna bo co?:D (5)

      • 6 3

      • (4)

        Przeczytaj raz jeszcze. Potem sam sobie odpowiedz

        • 2 3

        • Sama. Przeczytałam, dalej wiem, że to prawda. Współczuję ci, z całego serca. (3)

          • 2 1

          • (2)

            Dobrze, że głupota nie lata.... Niedzwiedzica z małymi kolo niej stała i ryczala pozwalając jej się ukryć. Bzdury na resorach. Sam fakt podróżowania jest wystarczająco ciekawy. Nie ma potrzeby ubarwiac go jakimiś wymyslonymi historiami. Juz teraz dotarło?

            • 2 3

            • przecież mogło się coś takiego wydarzyć (1)

              nie wiem czy ograniczenia Twojego rozumowania nie pozwalają Ci wyjść poza ramy i wiedzę książkowo-yutubową, ale wszystko jest możliwe, taka sytuacja mogła mieć miejsce, a Ty skoro nie widziałeś tego to się nie wymądrzaj

              • 3 1

              • Nie kompromituj się

                • 1 3

    • To madka po wypłacie 500+ wracała z meliny z bombelkami, m. innymi horom curkom...

      • 1 3

  • Fajna sprawa! (1)

    Ja bym się jednak nie odważyła.

    • 34 7

    • Fajna sprawa

      A moze jednak warto spróbować? Mam już troszkę lat i zdarzało mi się czasem robić coś zwariowanego ale na taka wyprawę mam coraz większa ochotę. Może jednak?

      • 7 2

  • Też bym tak chcial ale niestety musze chodzic do pracy... (25)

    Ciekawe za co pani żyje? Skoro jest w podróży i rzuciła pracę?

    • 31 73

    • Nie musisz,jak nie chcesz nie chodź. Twój wybór.

      • 17 14

    • Norwegia

      Kilka miesiecy pracy (biegowki w wolnym czasie),zapracowala na wycieczki

      • 23 5

    • Za co? (3)

      Za oszczędności. Ty tego pojęcia nie znasz, więc "musisz" pracować.

      • 18 8

      • (2)

        Jak wyda oszczędności to rozumiem że mieszkanie już ktoś jej kupił i nie musi zbierać dalej?

        • 13 14

        • A ja nie rozumiem

          Co cię to obchodzi? Zawsze zagladasz obcym do portfela? Ta zazdrość cię kiedyś wykończy.

          • 6 0

        • Kwestia priorytetów. Dla Ciebie to kredyt na mieszkanie, kredyt na dzieci, i kredyt na fryzjera. Dla niej pierwsze miejsce to pewnie podróżowanie rowerem.

          • 7 1

    • Wystarczy przeczytać artykuł a nie tylko sam nagłówek i się dowiesz.

      • 21 6

    • Na przykład ze spotkań podróżniczych, zapowiadanych choćby na tym portalu ;) (1)

      Z bloga, z wykładów np. podczas FR SakFa... I tak dalej. Może coś jeszcze z doskoku na zleceniach w chwilach między wyjazdami. Może i od sponsorów.
      Wbrew pozorom wyzwanie trudniejsze od biurowego 08:00-16:00 ;)
      Miłego.

      • 21 8

      • ZnaFczyni kazdego tematu, wyszczekana - kolejny troll na zawołanie. Dyżury na portalach codziennie 6-23

        • 1 7

    • Odpowiedź na pytanie znajduje się w tekście (7)

      "By zarobić na kolejną podróż, zimę spędziła w Norwegii. Pracowała w restauracji ośrodka narciarskiego, mieszkała w chatce tuż przy trasie. W godzinę na nartach biegówkach była na płaskowyżu, pośrodku kompletnie niczego."
      Proszę następnym razem czytać uważnie ;) odpowiedź na pytanie może czaić się w każdej linijce ;)

      • 33 4

      • Kurczę (1)

        To po tio chodzimy na wyboru żeby potem zarabiać w innym kraju?

        • 4 20

        • Tak, można mieć gdzieś polski śmierdzący grajdół i żyć gdzie indziej.

          • 14 1

      • naturalnym jest że żeby uprawiać jakąś pasję trzeba na to sobie wpierw zarobić (4)

        ale ty i tak tego nie zrozumiesz ponieważ twoje życie oparte jest na analizie linijkowej kto skąd ma co a jak ma więcej to znaczy że ukradł nieuważny nieczłowieczku.

        • 3 0

        • Normalni ludzie myślą w ten sposób: (3)

          "Jeśli on ma, a ja nie mam, to muszę postarać się, aby też mieć". Polak natomiast myśli "Jeśli on ma, a ja nie mam, to należy za wszelką cenę mu to odebrać, aby też nie miał".

          • 6 0

          • Jestem Polakiem i tak nie myślę (1)

            Ani nikt z mojego otoczenia - sami Polacy. Przestań tak dyskredytować własny naród.

            • 2 2

            • To nie jest mój naród.

              • 1 2

          • On ma, ja nie mam, on całe dnie pije, łazi, albo śpi - ja od zmierzchu do świtu w pracy.

            jemu się kłania nawet dzielnicowy - mnie tylko co jakiś czas legitymuje... To ja jestem ten zły!

            • 1 3

    • Pani. A jeszcze rodziców co zawsze coś doślą, no i do których zawsze jest powrót. Nie czarujmy że y tak podróżować to trzeba być bogatym i być młodym. Pieniądze same z nieba nie spadną na opłacenie rachu ków.

      • 7 7

    • (2)

      I z czego będzie żyła na emeryturze

      • 12 7

      • Najpierw trzeba dozyc

        • 9 2

      • Serio? Ludzie serio? Na emeryturze? Kto tego dożyje

        • 5 4

    • to jakie życie prowadzisz zależy tylko od ciebie

      nikt nie musi chodzić do pracy tylko głupi ludzie którzy nie mają wyjścia muszą tkwić w tym bagnie wszyscy którzy próbują wyrwać się ze szpon tego szaleństwa są od razu szykanowani za to że znależli inne wyjście i sposób na normalność.

      • 2 3

    • No chyba w artykule jest napisane, że z pracy dorywczej. Czytać nie umiesz? Czy jak typowy polak, musisz się do czegoś przyczepić?

      • 4 0

    • Też bym tak chcial ale niestety musze chodzic do pracy... (23)

      Bezdomni jej dają kasę i stad ja ma.

      • 0 4

    • Nie zes*aj sie

      • 2 0

  • (5)

    Odpowiadam na ankietę: chętnie ale nie stać mnie

    • 43 12

    • (4)

      Na każdym kroku pełno ludzi będących w podróży. Kto to finansuje?

      • 29 32

      • wszystko masz napisane w artykule.

        • 9 4

      • czemu nie podpisałeś się: oburzony?

        • 2 1

      • Ta Pani być może faktycznie finansuje to z własnych środków (1)

        nie znam jej to nie wiem, ale prawda jest niestety taka, że większość tych podróżników to po prostu żebracy i naciągacze, tak zwani beg-pakerzy, problem jest tak duży, że właściciele restauracji czy pensjonatów zaczynają się buntować przeciwko "daj mi koryto za reklamę na podróżniczym blogu" a interweniują nawet rządy krajów takich jak Bali, które grożą, że "żebro-podróżników" będą zbierać z ulicy i odsyłać do ambasad. Szczególnie boli wykorzystywanie ludzi z biednych krajów, by bogaci mogli realizować swoje fanaberie czy nawet programy telewizyjne.

        • 5 1

        • A co to za kraj "Bali"? Nie znam takiego...

          • 0 0

  • (7)

    Do takiego kroku trzeba wielkiej odwagi. Powodzenia tobie i tym którzy też zamierzają podjąć taką trudną decyzję.

    • 33 12

    • Dużej odwagi trzeba do spełniania codziennych obowiazków, np.wychowanie dzieci, praca zawodowa i opieka nad leżącym rodzicem (5)

      bez utyskiwania

      • 8 14

      • Ty funkcjonujesz w takiej rzeczywistości, bohaterka artykułu w innej. (2)

        Odwaga istnieje w wielu odmianach.

        • 20 5

        • Tu jest Polska. (1)

          Każdy kto nie żyje wg schematu "praca-rodzina-kredyt", jest odszczepieńcem i potencjalnym wrogiem.

          • 5 0

          • U mnie, ta różnica, że bez słowa ,,kredyt", ale plus opieka nad chorymi rodzicami.

            Nie jest łatwo, ale oni dali mi dobry start w życiu, ja czuję się zobowiązana dać im dobry koniec.

            • 0 0

      • (1)

        Ale to nie grozi utratą życia lub dorobienia się kalectwa. Na Świecie można na różnych wykolejeńców trafić tak jak w Polsce. To jest naprawdę odwaga, chylę czoła.

        • 4 3

        • Odwaga czy brawura, czy niefrasobliwość--każdy nazwie to inaczej

          • 0 0

    • tu potrzeba kasy, a nie odwagi. BArdzo chętnie bym od razu wyruszył w świat ale kasy by mi starczyło do granicy państwa.

      • 2 16

  • A za co? że tak spytam (4)

    fajno jest być lekkoduchem
    a zwłaszcza jak się ma bogatych rodziców
    bo dziś za darmo można jedynie po pysku dostać...

    • 29 64

    • lepiej być lekkoduchem niż ciężkodupem

      • 14 4

    • Ona nie ma bogatych rodziców. Pracuje żeby potem móc jeździć

      • 14 2

    • znam jej rodziców

      nie są bogaci ale są przewodnikami turystycznymi. Tyle jej przekazali. Resztę ona sama. Berek chyba by też nakarmił turystkę jadącą samotnie rowerem. Bez podtekstu.

      • 0 0

    • przecież masz w artykule napisane za co. skup się

      • 0 0

  • co za historia

    słaba, też podróżuje i nie chce artykułów o sobie

    • 12 38

  • Brawo za wyczyn (4)

    od roku przemierza świat rowerem, a później będzie płacz, że brakuje lat do emerytury i emerytura będzie mała...:p

    • 13 37

    • i tak żadnej emerytury nie będzie

      • 26 1

    • Podziwiam optymizm ludzi liczących na ZUS-owską emeryturę. (1)

      Przy tak kreatywnej księgowości państwa chcącego naszego dobra (czy raczej dóbr) za kolejne 10/20 lat trudno to będzie nazwać choćby zapomogą.

      • 21 2

      • Emeryci - popierajcie PiS czynem

        I umierajcie przed terminem.
        O "trzynastce" w przyszłym roku zapomnijcie

        • 11 0

    • hehehe, znam takich, ot chociażby moja mama, co pracowali ciężko całe życie i też emeryturę mają minimalną.

      Nie dosyć, ze pracował, to jeszcze 4 dzieci wychowała i guzik coś dostała w życiu za darmo, Więc lepiej faktycznie zapakować się na rower i przynajmniej świat zwiedzić, bo dziś internet daje duże mozliwości taniego podróżowania.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Warsztaty tańca country

kurs tańca, zajęcia rekreacyjne, trening

Wieczorna wędrówka po pracy: Dolina Samborowo i Wąwóz Huzarów

25 - 35 zł
rajd / wędrówka

Tematyczny spacer miejski: Gdańsk jako gród nad Motławą

30-50 zł
spotkanie, spacer, zajęcia rekreacyjne

Forum

Najczęściej czytane