• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Na sanki i jabłuszka, panie i panowie

Katarzyna Moritz, Michał Sielski
19 grudnia 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Jazda na sankach to zabawa dla małych i dużych, ale na pewno dla młodych duchem. Doskonale o tym wiedzą mieszkańcy Sopotu, gdzie można poszaleć na Łysej Górze. Jazda na sankach to zabawa dla małych i dużych, ale na pewno dla młodych duchem. Doskonale o tym wiedzą mieszkańcy Sopotu, gdzie można poszaleć na Łysej Górze.

Armata, Góra Łez, Krowa tak nieoficjalnie nazywają się tylko niektóre górki gdzie szaleją młodzi (i nie tylko) saneczkarze w Trójmieście. Jeździ się na sankach, jabłuszkach, oponach i innych wynalazkach.



Jeździsz na sankach?

Mieszkańcy Trójmiasta nie mogą narzekać na brak górek. Najsłynniejszy od dziesiątek lat tor saneczkowy znajduje się nieopodal Placu Zebrań Ludowych, a dokładniej ma początek w parku tuż obok kolonii Przybyszewskiego.

By go odnaleźć, należy, wspiąć się ul.gen. Giełguda zobacz na mapie Gdańska. Niegdyś tor miał kilka tras, jedna była przeznaczona dla "zawodowców", drugą mogli zjeżdżać zwykli mieszkańcy. Gdy tylko spadł pierwszy śnieg, okolice natychmiast wypełniał tłum gdańszczan z sankami. Także dziś chętni mogą spróbować przejażdżki po ośnieżonych, stromych zboczach.

Na Biskupiej Górce zobacz na mapie Gdańska, w samym sercu Gdańska, też jest saneczkarski raj. Już w latach 70. ubiegłego wieku okoliczne dzieci symbolicznie ochrzciły ulubione górki. Tuż pod nosem policji, jest ich co najmniej kilka. Najdłuższa była Armata nieopodal ul. Pohulanka. Natomiast bardzo stroma Krowa, po dużych opadach śniegu była wzbogacana dodatkowo w skocznie, budowaną przez chłopaków.

- Żołądek pochodził do gardła, gdy się na niej zjeżdżało. A najfajniejsze było to, że zaraz po tej stromiźnie, można było pojechać kilkaset metrów w dół ciągnącą się tam nieopodal ulicą, którą rzadko jeździły samochody, bo nikt jej nie odśnieżał - wspomina pan Roman, dawny mieszkaniec tej dzielnicy.

Mieszkańcy Oruni też nie mogą narzekać. Najlepszym dowodem na to są wspomnienia prof. Jerzego Sampa, historyka, znawcy dziejów Gdańska i Pomorza. Saneczkowe góry na Oruni zna jak własną kieszeń, bo mieszka tam od urodzenia. Tylko w Parku Oruńskim zobacz na mapie Gdańska, są trzy góry o historycznych nazwach czyli Pięciu Braci, Góra Łez czy Gliniana.

- Ta Gliniana miała tę zaletę, że można było na niej zjeżdżać nie tylko zimą, ale i w lecie. Ile tam spodni zdarłem, bo była tak stroma, że jeździło najczęściej na tyłkach - wspomina historyk. - Jednak najbardziej oblegana była Góra Pięciu Braci, bo miała najdłuższą trasę i często zjazd kończył się na zamarzniętym stawie. Teraz na trasie toru ustawiono pomnik Tatara.

Dużym powodzeniem cieszyła się też Anielska Góra na Oruni, która zaczyna się na polanie w okolicy ul. Krzemowej zobacz na mapie Gdańska. Ciągnęła się wąwozem przez kilkaset metrów. Jak wspomina profesor, jazda na sankach w tamtym rejonie to był sport ekstremalny.

- Były różne sposoby zjazdu, ale najbardziej ryzykowny to był na brzuchu, głową w dół. Szewc miał dużo roboty, bo ta technika wymagała ostrego hamowania i zelówki z butów nam odpadały. Sanki musiały być specjalnie oprzyrządowanie w mocny sznurek i koniecznie jakiś dzwonek. Moje stalowe, zrobił mi ojciec, teraz wożę na nich wnuka. Szkoda, że teraz młodzi ludzie zamiast po szkole lecieć na sanki czy ślizgawki, najczęściej siadają przed komputerem - stwierdza Jerzy Samp.

Wśród dzieci bardzo popularne są również górki w okolicach Jaśkowej Doliny we Wrzeszczu. Szczególnie atrakcyjna jest mała dolina za tzw. "podkową" (ul. Pawłowskiego) zobacz na mapie Gdańska. Strome zbocza z obu stron pozwalają na rozwinięcie na prawdę wysokich prędkości. Często ze śniegu tworzone są "tory" saneczkowe lub hopki, po przejechaniu których można wzbić się w powietrze na kilka metrów.

- Należy jednak uważać by nie przesadzić z wielkością hopki. Sam jako dziecko usypałem tak dużą, że po wybiciu się z niej przeleciałem spory dystans, a następnie upadając, połamałem deski w sankach. - śmieje się pan Krzysztof, który mieszka we Wrzeszczu od urodzenia.

W Gdyni również nie brakuje pagórków, a nawet wielkich gór dla saneczkarzy amatorów. - Kiedyś byłam zafascynowana ogromną górą w miejscu dzisiejszej Drogi Gdyńskiej zobacz na mapie Gdyni. Gdy rozpoczęła się inwestycja, poszłam po raz ostatni zobaczyć jak wygląda dorosłymi oczami. I okazało się, że ma może kilka metrów, a pamiętałąm ją jako niemal Kopiec Kościuszki - śmieje się pani Anna ze Wzgórza św. Maksymiliana.

Teraz rządzi trzystumetrówa w lesie za liceum nr 3. Do dziś korzysta z niej młodzież, ale ta nieco starsza, bo góra jest stroma i wymaga nie tylko wysokich umiejętności technicznych, ale również sporej odwagi.

- W latach 60. gdy nie było jeszcze tylu samochodów, zjeżdżałama na sankach z ul. Tetmajera zobacz na mapie Gdyni aż do samej al. Piłsudskiego zobacz na mapie Gdyni. Można też było jeździć przy kościele franciszkanów, ale dziś są tam schody i garaże - wspomina rzecznik gdyńskiego magistratu Joanna Grajter - gdynianka od urodzenia.

Zimowe szaleństwo z powodzeniem uprawiają także mieszkańcy Redłowa i Orłowa. Na klifie nie brakuje górek, ale także drzew. - Niektóre z nich są świadkami nie tylko obtarć, ale również poważniejszych kontuzji. Jak choćby mojej złamanej ręki i naderwanego ucha po powrocie do domu. Mama zabraniała tam chodzić, ja zabraniam swoim dzieciom, a i tak się wymykają - uśmiecha się Jarosław Czerwiński, orłowianin od trzech pokoleń, do dziś korzystający z uroków śnieżnych górek przy Polance Redłowskiej zobacz na mapie Gdyni.

Niestety ta rozrywka już coraz bardziej zanika. - Pod moim blokiem przy ul. Wielkokackiej zobacz na mapie Gdyni nad boiskim gumowym jest świetna górka, która kiedyś była atrakcją jak rura w aquaparku. Kiedyś było tu wręcz czarno od ludzi. Sam wylewałem wodę, żeby lepiej się jeździło. Teraz są pustki, za to na internetowych czatach pewnie tłok - mówi pan Patryk z Witomina.

Opinie (122) ponad 20 zablokowanych

  • Diabelska Góra! (4)

    za Tesco

    • 59 6

    • jak kiedys nie było tesco w gdańsku i tylu bloków, to dopiero na chełmie się zjeżdzało (1)

      na sankach i puporolkach

      • 14 0

      • Kanion

        tam gdzie teraz jest Tesco, kiedyś był taki mały "kanion", który przeskakiwaliśmy z kolegami

        • 6 0

    • a na podleśnej coś jeszcze istnieje?

      a na podleśnej coś jeszcze istnieje? bawiłem się tam za małego :)

      • 0 0

    • po cienistej sie smigalo... w zime niic tam nie jezdzilo , i na pana tadusza... tam dopiero byl hardcore...

      • 4 1

  • No i Bardzo Fajnie ze sa takie piekne miejsca:) (1)

    • 40 5

    • na Żabiance

      jest górka w kształcie wieloryba. Ciekawe czy teraz dzieciaki znają tą nazwę.

      • 1 0

  • W Pruszcz na osiedlu wschód zlikwidowali górkę :( (2)

    naszej ukochanej górki już nie ma. Teraz powstanie tam obiekt handlowy-podobno.
    Pytam, gdzie mam teraz iść??

    • 17 6

    • Wróblowi z dachu zjedź

      • 1 1

    • idz do mc kaszub:)

      • 1 0

  • Sanki (2)

    to super zabawa, siedziesz, jedziesz i a adrenalinka przyjemnie skacze. Jabluszka sa na niskie

    • 31 5

    • Ja nie idę bo wieje :P

      • 0 3

    • Ah, stare czasy... 30 na karku, ale sie chyba znowu wybiorę :)

      Jeszcze gdzieś w piwnicy mam swoje metalowe, tuningowane (przymocowana gruba gąbka pod 4 litery) sanki. Kiedyś się szło na sanki na prawie cały dzień, to człowiek się wyszalał tak że później już nie miał ochoty na żadne "głupie" rzeczy, a teraz... tylko przed kompem.

      • 3 0

  • Lepsze spędzanie czasu na śniegu, niż (3)

    dodawanie debilnych komentarzy:)

    • 86 7

    • Jeszcze lepiej narzekać przed monitorem i tv. Napiszcie może, że dzięki PIS albo PO mamy taką górkę...

      • 3 2

    • no to po co tu piszesz?

      • 1 2

    • To też jest debilny komentarz.

      • 0 1

  • Gdańskie drogi

    Na gdańskich drogach jest więcej śniegu niż na zdjęciu prezentowanym powyżej :-)

    • 31 7

  • A na workch ze słomą już nikt nie jeździ? (5)

    • 45 5

    • to u was w podlaskim, albo warmińsko-mazurskim (1)

      • 3 13

      • dokładnie

        tak, tak - zdecydowanie preferujemy słomę w workach pod tyłkiem, niż w butach

        • 16 1

    • W Gdyni nigdy tak nie jeżdżono,w Gdańsku widziałem jeszcze takie przypadki.

      • 5 5

    • Pokrywki

      A ja jako szczeniak zjeżdżałem z górki przy rotundzie na Suchaninie (którego wtedy jeszcze nie było) do Nowolipia, które było wąziutką brukowana uliczką kolo której plynął strumyczek spod dzisiejszego Sądu). Tam kiedyś stała taka kamienica podparta od strony ulicy betonowymi wspornikami, bo skarpa zjeżdżała - dzisiaj zostały tylko ogródk). Zima na sankach - dwie sztuki na 20-skę dzieci, a latem na pokrywkach od kotłów do gotowania bielizny. W połowie drogi pokrywke wyrywało spod d.. , a potem matka dawała w d.. bo spodni w tym miejscu nie było. Ale następnego dnia znowu to samo, tyle, że na spodniach łata z grubego materiału. Wspomnienia niezatarte mimo uplywu lat, zwłaszcza, że tę górkę i ogródki z dziadkową gruszą widzę właśnie z okna.

      • 7 0

    • Ja jeździłam parę lat temu, jako brzdąc, teraz też najbardziej lubię worek :) Najlepiej się z niego spada :D

      • 2 0

  • Najlepsza góra!

    • 2 11

  • Często ze śniegu tworzone są "tory" saneczkowe lub hopki, po przejechaniu których można wzbić się w powietrze na kilka metrów. (5)

    Chyba autora troche poniosło

    • 43 14

    • Hopki (4)

      Do autora i dających plusy - żenada, żenada i jeszcze raz żenada. Chyba nigdy naprawdę nie zjeżdżaliście na sankach po torach lub górkach z prawdziwymi hopkami. Leci się wtedy naprawdę i to kilka metrów. Wystarczy długi najazd na hopka z metrem wysokości i leci się te kilka metrów na opadający stok. Małysza z tego nie ma, ale frajda niesamowita. Zapraszam na Morenę na nasze górki. Zresztą na innych osiedlach też pewnie są takie. Trzeba tylko wyobraźni i odwagi.

      • 16 0

      • ale nie kilka metrów "w górę" tylko "w górze" a to jednak spora różnica (3)

        i tylko o to chodzi

        • 2 0

        • jak jest dobra góra to sie leci na hopie (1)

          nie kila ale kilkaset metrów,lecisz jak ptak i ogladasz z góry fajne widoki.Leci sie pare minut wiec warto wziasc ze soba aparat fotograficzny i porobic troche zdjec,wiec Andrzej A.nie chcwal sie byle czym i nie plusujcie jego opinii.

          • 1 3

          • Do Adama B.

            Widzę, że to ćwiczysz nagminnie - a tak na poważnie, to kiiedy ostatnio zjeżdżałeś sam na sankach (bez mamusi z tyłu)? Aha, odwiedź kiedyś swego lekarza i pokaż mu swego posta.

            • 0 1

        • W górę

          Jeśli o to Ci chodziło, to zwracam honor. Ale powiem Ci też, że jak byłem parę razy w górach, to chłopaki naprawdę lecą w górę na takich mini skoczniach, oczywiście nie kilka metrów, ale tak z 50-100 cm. Nie ukywam, że patrzyłem na to z podziwem i jednocześnie lekkim przerażeniem. Sanki maja oczywiście metaliowe i to pewnie kute przez miejscowych kowali.

          • 0 0

  • Górka na Ejsmonda (1)

    • 43 13

    • "kilometrówa" to było coś!!!

      • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Święta Wielkanocne nad morzem - atrakcje dla całej rodziny

450 zł
zajęcia rekreacyjne

Konopna Noc Saunowa!

125 zł
spotkanie, morsowanie, trening

Aktywne Świętowanie - Wielkanoc 2024

w plenerze, zajęcia rekreacyjne, sporty ekstremalne

Forum

Najczęściej czytane