- 1 Co będzie otwarte w Wielkanoc? (17 opinii)
- 2 5 prostych ćwiczeń na bolącą szyję i kark (1 opinia)
- 3 Nieoczywista impreza wraca na stadion żużla (5 opinii)
- 4 Uprawnienia na paralotnie nie są tanie (55 opinii)
- 5 Bieszczady Północy na rowerze (50 opinii)
- 6 Gdzie na gokarty? Wzrosły ceny (25 opinii)
Parkour w Trójmieście, czyli z punktu A do punktu B, ale z półobrotem
Ekipa Trojmiasto.tv towarzyszyła trójmiejskim "traceurom".
Salto w powietrzu, skok z wysokości i zwinne pokonywanie przeszkód miejskiej dżungli, to chleb powszedni traceura, czyli osoby zajmującej się sztuką przemieszczania się po mieście, zwaną parkour.
Młody człowiek, który znikąd pojawił się na pobliskim murku, robi karkołomne salto w powietrzu. Ląduje miękko jak kot i biegnie w kierunku Motławy. Tuż za nim podąża dwóch innych, szybkim susem pokonują przeszkodę, ale jeden z nich upada. Przetacza się po ulicy, płosząc gołębie, po czym sprawnie podnosi się, ani na moment nie przerywając pościgu. W mgnieniu oka wszyscy znikają w bramie.
Zaniepokojeni turyści szepczą między sobą: - Czy to jakiś napad? - zastanawia się starsza kobieta. - Nie, bandyci tak nie skaczą! Może kręcą tu jakiś film? - odpowiada jej towarzysz, jeszcze wpatrzony w miejsce, gdzie ostatnio widział biegnących. - O, tam! - woła turysta pokazując palcem operatora naszej kamery.
Ale to nie plan filmowy. Kaskaderski popis, jaki obserwowali zwiedzający, to elementy codziennego treningu traceura, czyli osoby uprawiającej parkour. Tym razem towarzyszy im ekipa Trojmiasto.tv, rejestrując tajniki sztuki efektywnego i efektownego przemieszczania się po przestrzeni miejskiej.
- Zasada jest prosta - trzeba jak najszybciej dotrzeć z punktu A do punktu B, bez względu na to, co spotkamy po drodze. W związku z tym parkour i freerun to wyjątkowe połączenie różnych sportów - opowiada Grzegorz, traceur z Gdańska. - Jest miejsce na elementy akrobatyki, które występują też w breakdance, jak również na lekkoatletykę i figury zaczerpnięte z gimnastyki sportowej.
Pompki, przysiady, podskoki to podstawa ich treningu. Schody, murki, balustrady zastępują im drogi sprzęt sportowy. Żeby dobrze przygotować się do pokonania przeszkód, od których roi się w miejskiej dżungli, traceurzy nieustannie dążą do wzmacniania siły swoich mięśni. Nie przesiadują jednak godzinami w siłowniach.
- Grawitacja to doskonały przyrząd treningowy, ćwiczymy pod ciężarem własnego ciała - tłumaczy Grzegorz. - Bazujemy na metodach opracowanych przez Georgesa Herberta, oficera francuskiej marynarki, który dowiódł, że najlepszą techniką rozwoju fizycznego jest powrót do korzeni, czyli czynności, jakie wykonywaliśmy, żyjąc w zgodzie z przyrodą, tj. pływania, biegania, sztuk walki.
Wielkim plusem parkour jest jego dostępność. Ćwiczyć można gdziekolwiek - w mieście i na łonie natury. Nie potrzebny jest żaden sprzęt oprócz wygodnej odzieży i butów. Dlatego parkour łączy ludzi - uprawiają go biedni i bogaci, starsi i młodsi.
- Zamiłowanie do parkour to kwestia wyboru, a nie kasy, wieku, czy płci - mówi Grzegorz. - Znam całkiem zamożnych traceurów, którzy zamiast sterczeć na polu golfowym, wolą bawić się w parkour. Ćwiczą z nami dziewczyny, są z reguły bardziej rozciągnięte, więc niektóre rzeczy potrafią zrobić lepiej niż faceci. Znam też 43-latka, który swoją przygodę z parkour zaczął dwa lata temu. Ma żonę, dzieci i jest ustatkowany w życiu, nie przeszkadza mu to w byciu traceurem.
O to, czy trzeba mieć w sobie coś szczególnego, żeby wspiąć się na parkourowe wyżyny, pytamy Tomasza Dąbrowskiego, założyciela klubu sportowego Movement, który zrzesza trójmiejskich traceurów.
- Chęć do treningu, sportowe podejście i trochę zdrowego rozsądku - to cechy dobrego traceura. Nie wolno porywać się z motyką na słońce, każdy skok musi być przećwiczony od podstaw. Zaczynamy od niewielkich odległości i wysokości, stopniowo je zwiększając. Dzięki temu jesteśmy fizycznie i psychicznie przygotowani do z pozoru brawurowych akcji.
O tym, jak reagują ludzie na trenujących traceurów, opowiada Grzegorz: - Zwykle spotykamy się z pozytywną reakcją. Ludzie pytają, czy mogą popatrzeć, zrobić zdjęcie, chwalą nasze popisy. Są i tacy, którzy zarzucają nam, że niszczymy ławki. Nie biorą pod uwagę, że duża część impetu absorbowana jest przez nasze ciało, a nie podłoże. Przygotowujemy się do tych skoków, więc nasze kości i ścięgna nie cierpią na tym szczególnie.
O to, czy skakanie z murku na murek może dawać satysfakcję i czy warto poświęcać na to swój czas, nieco sceptycznie pytamy szesnastoletniego Olka, który z uśmiechem na twarzy odpowiada: - Parkour to wszystko co mam, nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Sprawdź ofertę warsztatów poniżej lub skontaktuj się z Klubem Sportowym Movement.
Miejsca
Opinie (81) 5 zablokowanych
-
2011-05-07 23:17
TYLKO HOKEJ! (1)
Ale dla parkour szacunek chociaż przykro jest patrzeć jak niektóre małolaty się łamią albo stają się inwalidami po nieprzemyślanych skokach!
- 5 2
-
2011-05-08 14:26
właśnie żeby tego uniknąć - chłopaki organizują warsztaty dla początkujących
- 1 0
-
2011-05-08 09:24
i tyle w temacie
- 1 1
-
2011-05-08 09:54
Co to dla mnie (1)
Parkour to dla mnie nie nowość. Brałam udział w tych zawodach już dziesięć lat temu. W Sopocie. Wzięłam kilka razy pierwsze, a dwukrotnie drugie nagrody.
- 2 2
-
2011-05-08 14:27
cristal, Ty brałaś udział w zawodach na parkurze a nie w parkour ;D jednak etymologia słów taka sama;)
- 2 0
-
2011-05-08 11:57
pokolenie podgladaczy zachodu (1)
wstyd wymysl cos nowego dla siebie i innych
- 1 4
-
2011-05-08 14:27
a ty siedzisz na komputerze wymyslonym na zachodzie, wodki sie napij jak twoi idole ze wschodu
- 3 0
-
2011-05-08 14:57
Jak byłem młody i miałem 10-12 lat (1)
było to w latach 80 to nie takie sztuczki robiliśmy zasuwaliśmy po budowach a dzisiaj na tle tej otłuszczonej leniwej młodzieży zwykłe skakanie przez płot to mega sztuka - żart. jak się zwiewało od sąsiada z jabłek to była sztuka a extrem jak poszczuł psem.
- 4 0
-
2011-05-08 15:45
Ta jaasssne, kiedyś wszystko było lepsze. Zrozum, że teraz takim skokom nadano nazwę i rozpowszechnia się to dzieki internetowi.
- 0 1
-
2011-05-08 18:56
Takie coś to ja mam na codzień 2 razy
tzn dotrzeć do odciętej letnicy do pracy i z powrotem nie zważając na :
1. Zamkniety od roku wiadukt ( chyba już go bursztynem wysadzili albo macicą perłową )
2. Wymiane torów tramwajowych w brzeznie
3. odcięty wrzeszcz
4. Roboty na marynarki
i tak dalej
Nawet opanowałem wszystkie możliwe skróty ale niestety przepychanie sie w krzakach zaowocowało rysami na lakierze.- 5 0
-
2011-05-08 21:28
le parkour
FRANCJA tam są dopiero kocury!!!!!
- 0 0
-
2011-05-08 23:02
TOMB RAIDER
:))
- 0 0
-
2011-05-09 09:44
Oglądnąłem film...
i powiem tyle - debile.
- 0 2
-
2011-05-09 09:45
Acha, to jak w dzieciństwie ganialiśmy się po osiedlu to był parkur a my byliśmy trałcerzy - dzięki za info.
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.