- 1 5 prostych ćwiczeń na bolącą szyję i kark
- 2 Nieoczywista impreza wraca na stadion żużla (4 opinie)
- 3 Bieszczady Północy na rowerze (50 opinii)
- 4 Uprawnienia na paralotnie nie są tanie (55 opinii)
- 5 Rusza cykl biegów. Ulubiona trasa na start (11 opinii)
- 6 Największa tego typu impreza w kraju (27 opinii)
Półmaraton w Trójmieście dzień po dniu, żeby pobić rekord Guinnessa
Artur Woźniak chce pobić nietypowy rekord Guinnessa. Każdego dnia przed pracą, począwszy od 15 maja, będzie przebiegał dystans półmaratonu, czyli ponad 21 kilometrów. Obecny rekord wynosi 112 dni. Jednak 37-latek mierzy znacznie wyżej i chce tak biegać przez 888 dni. Możesz pomóc mu m.in. poprzez dopingowanie, bowiem w godzinach 5:30-7:30, przez najbliższych kilka tygodni i miesięcy na pewno będzie można spotkać go na ulicach Gdyni.
- Niepozorny początek
- Od biegania do pomysłu o biciu rekordu Guinnessa
- Rekord łatwiej pokonać, trudniej wpisać do Księgi Guinnessa
- Możesz pomóc
Niepozorny początek
Artur Woźniak to 37-letni mieszkaniec Gdyni. Z wykształcenia jest inżynierem w zakresie w budownictwa okrętowego, a na co dzień pracuje jako inspektor jakości w gdyńskiej stoczni. Jest również pasjonatem aktywności.
Jako młody chłopiec grał w piłkę nożną w zespołach młodzieżowych Lechii Gdańsk. Ponadto lubi siatkówkę, tenis ziemny czy jazdę na rowerze, które uprawia rekreacyjnie. Od niedawna do grona zajęć została włączona kolejna aktywność, czyli bieganie. Szybko przerodziło się to w coś większego, bo w 2021 roku 37-latek postanowił podjąć się nietypowego wyzwania.
- Mam siostrę w Berlinie. Uznałem, że pojadę do niej rowerem, wzdłuż naszego północnego wybrzeża. Robiłem po 150 kilometrów dziennie i udało się. Siostra była zaskoczona i szczęśliwa jednocześnie. Zapytała: "to co będzie kolejne?". Zażartowałem sobie, że do niej przybiegnę. Wyszło śmiesznie, ale wziąłem sobie to do serca. Zacząłem trenować i faktycznie stwierdziłem, że rower jest zbyt łatwy - mówi nam gdynianin.
- Rozpoczęły się treningi, jednak wtedy nie miałem jeszcze żadnego maratonu na koncie, a te do stolicy Niemiec miały być pierwszymi. Dystans jednego to 42 kilometry, jednak ja pokonywałem dłuższe dystanse, do 53 kilometrów. To było dla mnie ogromne wyzwanie, zważywszy jeszcze na plecak, który miałem ze sobą. Udało się, dobiegłem, poczułem ogromne spełnienie i zadowolenie, ale jednocześnie pomyślałem: "co dalej?" - zdradza.
Od biegania do pomysłu o biciu rekordu Guinnessa
Po powrocie do Polski pan Artur zaczął rozmawiać z ludźmi, przeglądać różne materiały, aż w końcu trafił na ciekawy artykuł. Dowiedział się z niego, że w naszym kraju jest pewien człowiek, który przebiegł 366 maratonów, dzień po dniu. To Ryszard Kołaczyński, który stał się inspiracją dla mieszkańca Gdyni.
- Powiedziałem: "co za gość!". Pomyślałem, że na pewno fajnie byłoby zrobić coś takiego, ale niestety nie mogłem sobie na to pozwolić, bo muszę też codziennie pracować. Dlatego uznałem, że już półmaratony będą do zrobienia i pogodzenia z obowiązkami - stwierdził.
I tak oto zrodził się pomysł pobicia innego rekordu, czyli przebiegnięcia półmaratonów, dzień po dniu. Obecny wynosi 112 dni, jednak w planie i sferze marzeń ta granica została przesunięta znacznie dalej.
- Chciałbym przebiec 888 półmaratonów w 888 dni. Zdaje sobie sprawę, że to może nie być takie łatwe, bo mówimy o okresie dwóch i pół roku. Nie wiem, co będzie się działo, bo mogę doznać kontuzji, rozchorować się. Dlatego zadowolę się samym pobiciem aktualnego rekordu Guinnessa, a jeśli uda się zrobić coś więcej, to już w ogóle będę spełniony - powiedział.
Rekord łatwiej pokonać, trudniej wpisać do Księgi Guinnessa
Cała sprawa nie jest jednak wcale taka łatwa. O ile samo bieganie i pokonywanie wyznaczonej trasy owszem, tak udokumentowanie tego przez oficjalne biuro rekordów Guinnessa już niekoniecznie.
- Zacząłem się orientować, pytać i szukać, w jaki sposób można to zrobić. Dlatego zgłosiłem się do polskiego Biura Rekordów, które ma doświadczenie w tej dziedzinie. Aktualnie to oni działają w moim imieniu, a cały proces to koszt 7,5 tysiąca złotych. Według pierwszej wersji udokumentowaniem całego wyzwania miałby zająć się dyrektor, który miałby być na tej trasie. Jednak ustawienie człowieka, właściwie na etacie, mógłby okazać się trudne do zrealizowania. Z kolei bez niego, ktoś mógłby pomyśleć, że oszukuję, przekazuję zegarek z GPS, szukam drogi na skróty. Tutaj istotnym jest posiadanie jak największej liczby dowodów, dlatego wypracowaliśmy inne stanowisko. Chodzi o materiały fotograficzne, wideo i... podpisy świadków. Dopiero wówczas wtedy będziemy mogli rozmawiać o wpisie do Księgi Rekordów Guinnessa - tłumaczy 37-latek.
Możesz pomóc
I tutaj pan Artur liczy na pomoc mieszkańców Gdyni. Od poniedziałku do piątku, w godzinach 5:30-7:30, zawsze będzie pokonywał tę samą trasę w drodze do pracy, z Grabówka, przez Orłowo, Bulwar Nadmorski i port, zaliczając ustalone punkty kontrolne. Wiarygodność ukończenia wyzwania zwiększą m.in. dodatkowe zdjęcia czy wideo z przechodniami.
89-latek z Gdyni pobił rekord Guinnessa. Został najstarszym windsurferem na świecie
Dlatego nie zdziwcie się, jeśli w najbliższych tygodniach i miesiącach na wspomnianym dystansie, zawsze o podobnej porze, zobaczycie tego samego, biegnącego człowieka. Jeśli ktoś ma taką wolę, to może zrobić sobie z nim zdjęcie, jednocześnie pomagając w realizowaniu celu. Natomiast w weekendy ta trasa będzie już różna, gdyż w sobotę i niedzielę 37-latek ma wolne od pracy i w ten sposób może sobie urozmaicić bieg.
- Byłoby miło, gdyby ktoś przybił piątkę, życzył powodzenia, krzyknął "dajesz, dajesz, zostało jeszcze trochę". To zawsze jest wzmocnienie psychiczne, bo umówmy się, z takimi wyzwaniami trzeba radzić sobie też w głowie. Uśmiechnięte twarze i doping w tym na pewno pomogą - uważa gdynianin.
- Ktoś może pomyśleć, że robię to dla sławy, dla rekordu. Nie, ja to robię przede wszystkim dla siebie. Ktoś zapyta: po co ci to, całe nagłaśnianie tego. Tak, jak powiedziałem na początku: biegam od niedawna i szybko złapałem bakcyla. Dzisiaj prowadzimy siedzący tryb życia, to nie jest zdrowe. Dlatego przy tej okazji chcę zmobilizować innych ludzi i pokazać, że się da. Wystarczy tylko chcieć. Poczułem w sobie, że można się zmienić się o 180 stopni i uwierzyć w siebie. Odkryłem wewnętrzną wartość, że jeżeli chcę, to mogę zrobić wszystko. A rekord Guinnessa? To tylko dodatek. Zostanie wpisany do księgi, to zostanie. Nie, to trudno. Najważniejsze, że ja sam będę miał świadomość, że tego dokonałem i można - kończy.
Opinie wybrane
-
2023-05-06 15:52
Brawo
Wielki szacun, życzę powodzenia i pobicia rekordu. Świat biegaczy trzyma kciuki
- 35 7
-
2023-05-07 08:34
Brawo! Szacun.
Będę dopingował. (A na marginesie: "zawsze o podobnej porze, zobaczycie tego samego, biegnącego człowieka" - ja codziennie widzę nawet na swoim osiedlu :-) Ale z pewnością biegają na krótszych dystansach
- 9 3
-
2023-05-06 21:39
(3)
Szacun i powodzenia :) i trzymam kciuki :) może przebiegnę z Tobą kilka :)
- 19 5
-
2023-05-07 01:12
Co na to ortopeda?? (2)
- 4 4
-
2023-05-08 10:37
Nie twój interes
- 3 0
-
2023-05-07 12:06
Szacun
Zróbmy ruch jak w Forest Gump!
- 6 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.