W sobotę 8.07 biegliśmy we trójkę: Mariusz, Irek i Krzysiek. Około 9-tej w drodze na spotkanie mijaliśmy termometr drogowy, który pokazywał 28 stopni. W związku z tym jednogłośnie postanowiliśmy pobiegać po plaży i szybko się tam przemieściliśmy.
Wybrzeże Bałtyku w okolicy Sopotu przed godziną dziesiątą to jeszcze oaza spokoju. Nieruchome morze w kolorze nieba, lekki wiatr od lądu i mocno dające się we znaki słońce. Na początku pozbyliśmy się butów i wystartowaliśmy środkiem plaży tam gdzie piasek najbardziej grząski. Tego typu biegi nazywamy "piaszczystymi koszmarami". Ruszyliśmy z okolic budynku Hestii w kierunku mola w Brzeźnie. Kawałek za nim powiedzieliśmy sobie "dosyć tego dobrego" i z powrotem wracaliśmy tuż przy plaży, tam gdzie piasek twardy i mokry, lawirując pomiędzy gęstniejącym z każdą minutą gronem plażowiczów. Stopom było o niebo lepiej.
Na plaży spotkaliśmy Małgosię, która prawdopodobnie nie przyszła na bieganie, ale warunkowo zaliczamy jej obecność na spotkaniu ;)
Środa była równie upalna, jak reszta tygodnia. Co prawda o godzinie 19-tej nad Trójmiejskim Parkiem Krajobrazowym wisiała ciemnoniebieska chmura, ale czy coś z niej spadnie, tego nikt ze zgromadzonych nie potrafił powiedzieć. Na forum Kazig zasugerował 16+ km. Biegli Mariuszszsz, Markkrzy, TJ, Kazig, Przemyk oraz Irek. Krótko po starcie dołączył Karuzo. Także biegło nas 7 chłopa.
Dawno nie biegaliśmy tak daleko, taką chmarą. Pokonaliśmy ponad 20km w czasie około 2 godzin. Trasa przebiegła przez Lipnicką Drogę, następnie Pionierów, Węglową, skręt do Owczarni (zamknięty sklepik ; ( ), w dół "studzienkami" Doliną Świeżej Wody i Doliną Ewy, przy Kuźni Wodnej, kawałek asfaltem w górę Doliny Radości i odbicie na Szwedzką Groblę. Końcówka jak początek... tylko odwrotnie. (patrz mapka poniżej)
Przemyk wyrywał do przodu jak to maratończyk z krwi i kości. Odłączył się trochę wcześniej, bo biegł do Centrum Wrzeszcza. Marek tradycyjnie odbił pod koniec na Karczmę.
Nasza czwórka wróciła razem i jeszcze zaliczyliśmy wodopój po biegu. Było dużo ględzenia, też oczywiście o piłce. Marek jak zwykle opowiadał jakieś ciekawe historie, a Kazig relacjonował szczegółowo swój występ na Mazovii (gratulacje zajętego II miejsca!!!!). Szkoda tylko, że nie zdążyliśmy przed zamknięciem sklepu na Owczarni...
Spisali:
Krzysiek, Kazig, TJ