W ubiegłym roku informowaliśmy o planach rozwoju żeglarstwa plażowego na wodach i plażach Zatoki Gdańskiej. Od momentu ukazania się tekstu minęło 9 miesięcy. Postanowiliśmy sprawdzić, na jakim etapie są zapowiedziane prace.
Żeglarstwo plażowe jest aktywnością dedykowaną wszystkim miłośnikom żagli. Do jego uprawiania nie potrzebujemy patentu, zarejestrowanej jednostki czy przymusowego kontaktu z urzędem morskim. Wystarczy odpowiednia infrastruktura - w porównaniu z innymi inwestycjami żeglarskimi stosunkowo niedroga - której, niestety, na gdańskich plażach w dalszym ciągu brakuje.
Największą barierą jest piasek, który uniemożliwia przeniesienie i zwodowanie łodzi. Niezbędne są specjalne kładki plażowe zrobione z drewna syntetycznego bądź gumy, dzięki którym każdy zainteresowany będzie mógł przetransportować swoją łódkę z lądu na wodę. I w zasadzie bez zbędnych formalności oddać się morskiej aktywności.
O planach rozwoju żeglarstwa plażowego w Gdańsku informowaliśmy w ubiegłym roku
We wrześniu przedstawiciele MOSiRu informowali o koncepcjach zagospodarowania gdańskich plaż na rok 2014, w których przewidywali budowę wspomnianej kładki. W pierwotnych planach rozważano dwie lokalizacje, w których mogłoby rozwijać się żeglarstwo plażowe: Brzeźno lub Jelitkowo. Co zmieniło się przez te kilka miesięcy?
- Zgodnie z zapowiedziami z września zeszłego roku podjęliśmy działania w celu wybudowania kładki plażowej umożliwiającej wodowanie jednostek z plaży. Został wybrany wykonawca, który na obecnym etapie sporządza dokumentacje projektową. Inwestycje planujemy zakończyć w lipcu bieżącego roku. Kładka powstanie na wysokości wejścia na plażę nr 63

W żeglarstwie morskim dozwolone jest pływanie w strefie 2 mil morskich od brzegu (około 3,7 km) na łódkach do 7,5 metrów długości.
Z kładki plażowej będzie mógł korzystać każdy. W praktyce, zainstalowana na przyczepce łódka będzie przeciągana ręcznie po wspomnianej macie. W przypadku większych jednostek, których zwodowanie wymagać będzie wjazdu pojazdem bezpośrednio do kładki - będziemy musieli pozyskać specjalne zezwolenie z Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku.
Koszt dokumentacji projektowej wraz z wykonaniem kładki wyniesie około 140 tys. zł.
Czy zatem amatorzy żagli mogą spodziewać się systematycznego rozwoju żeglarstwa plażowego w Gdańsku? - Będziemy na bieżąco monitorować zainteresowanie wykorzystania kładki i wsłuchiwać się w głosy mieszkańców. W pierwszej kolejności planujemy rozszerzenie kładki oraz rozbudowę infrastruktury przy wejściu nr 63 - dodaje.
W rozwój i promocję żeglarstwa plażowego na wodach Zatoki Gdańskiej mocno zaangażowany jest również Marcin Stiburski z Baltic-Proa, który postanowił we własnym zakresie powalczyć o dofinansowanie inwestycji.
- W ubiegłym roku głośno zrobiło się wokół żeglarstwa plażowego. Duża w tym zasługa portalu Trojmiasto.pl. Następnie temat trochę ucichł. Zmobilizowaliśmy się jednak. Napisałem projekt, który udało się złożyć do Urzędu Marszałkowskiego. Walczymy o dofinansowanie ze strony Unii Europejskiej. Wniosek firmowany jest przez Związek Miast i Gmin Morskich - zdradza Stiburski z Baltic-Proa.
- Byliśmy w bieżącym kontakcie z Panem Marcinem Stiburskim. Projekt mariny plażowej sporządzony przez Pana Marcina jest nam znany - odpowiada Iwański.
Długofalową ideą Stiburskiego jest stworzenie sieci przystani w największych ośrodkach morskich w Polsce, od Świnoujścia po Krynicę. Pomysł wybudowania kilkunastu przystanków do uprawiania żeglarstwa plażowego nabrałby dodatkowej formy, przypominającej nieco spływy kajakowe.
- Póki co, skupiamy się na Zatoce Gdańskiej i dziesięciu gminach morskich. W każdej z nich powstałaby jedna kładka, a w Gdańsku dwie. Potrzebujemy około 100 tys. zł na jedną przystań. Być może kiedyś uda się zrealizować plan-marzenie - dodaje miłośnik żeglarstwa.
A może warto wziąć przykład z sopockich klubów żeglarskich, które od lat z powodzeniem uprawiają żeglarstwo plażowe przy użyciu prostych środków.
- W naszym klubie od kilkunastu lat uprawiamy tzw. żeglarstwo plażowe. Do przeniesienia łódek przez piasek nie potrzebujemy specjalnych kładek za kilkadziesiąt tys. zł. Z powodzeniem korzystamy ze zwykłych gumowych mat, które sami rozwijamy i zwijamy. Zresztą w Sopocie jest wiele takich miejsc - tłumaczy Jacek Noetzel z klubu UKS Navigo.