- 1 Gdzie i za ile pojeździmy konno? (37 opinii)
- 2 Blisko 28 mln zł za 4 kluby fitness (59 opinii)
- 3 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (32 opinie)
- 4 Majówka 2024. Propozycje dla aktywnych (2 opinie)
- 5 1,2 mln zł za nowy skatepark w Gdyni (91 opinii)
- 6 Biegali i jeździli rowerami po lotnisku (97 opinii)
Na latawcu przez Morze Czerwone. Gdańszczanin chce pobić kolejny rekord
Zeszłego lata jako pierwszy przepłynął z Polski do Szwecji na kitesurfingu bez asekuracji. Teraz, jak sam mówi, siedzi na walizkach, wkrótce zmierzy się w ten sam sposób z Morzem Czerwonym. O swoich planach na najbliższą przyszłość opowiada nam pan Janek Lisewski.
Moje życie to sport. Przez pięć miesięcy jeżdżę na snowboaordzie i nartach, pozostałą część roku spędzam na wodzie. Poświęcam też trochę czasu na trening wytrzymałościowy, bo tego właśnie wymaga kilkanaście godzin na kitesurfingu. Czuję, że fizycznie podołam. Więcej energii kosztowało mnie załatwienie spraw organizacyjnych, szukanie sponsorów i inne formalności.
Dlaczego wybrał pan akurat Morze Czerwone?
To popularne miejsce wśród kitesurferów. Teraz jest tam dość ciepło, wieją pomyślne wiatry znad Sahary. Już w połowie marca cyrkulacja się zmieni i warunki nie będą sprzyjały mojemu projektowi, dlatego wyjeżdżam lada dzień.
Na miejscu będzie pan czekał na sprzyjającą pogodę.
Tak, wyjdę w morzę przy wietrze o prędkości 35-50km/h. Jeśli powieje mocniej też dam radę, ale będzie ciężej... i wolniej. Przy silnym wietrze woda będzie bardziej sfalowana, wspinaczka na wielkie fale spowalnia. Niebezpiecznie robi się dopiero, gdy wiatr przekracza 80-90 km/h, ale największym niebezpieczeństwem jest brak wiatru. To przecież moja siła napędowa. Gdyby wiatr zgasł w trakcie przeprawy, będę w tarapatach.
Jak zabezpiecza się pan na taki wypadek?
Przede wszystkim sprawdzam pogodę w kilku wiarygodnych źródłach. Jeśli nie będę miał pewności, że wszystko pójdzie po mojej myśli, zaczekam na lepsze warunki. Gdyby jednak stało się coś złego, mam ze sobą radio, kamizelkę ratunkową i specjalny nadajnik połączony z międzynarodowym systemem ratowniczym. Sam latawiec może służyć mi za improwizowany ponton, ma w sobie elementy pompowane, więc utrzyma się na wodzie.
Będzie pan dalej bił rekordy?
Tak jak alpiniści zdobywają koronę ziemi, tak ja chciałbym zdobyć koronę mórz. Pierwszym etapem był Bałtyk, drugim będzie Morze Czerwone. Ogranicza mnie długość trwania dnia, bo po zmroku pływać nie wolno, muszę wybierać rozsądnie. Czasami żartuję, że popłynę tam, gdzie panuje dzień polarny. A mówiąc poważnie, myślę o Morzu Śródziemnym i Kaspijskim, ale nie mam jeszcze sprecyzowanych planów. Na razie skupiam się na tym, co czeka mnie w najbliższym czasie. Dodam, że bardzo pomocne w organizowaniu wyjazdu okazało się moje rodzinne miasto Gdańsk. To dobre miejsce dla ludzi, którzy wychodzą poza ramy.
Krótki film nakręcony tuż przed jedenastogodzinną wyprawą ze Świnoujścia do Szwecji.
Opinie (31)
-
2012-02-21 23:15
Jasiu !
Jestes pod kazdym wzgledem wspanialym czlowiekiem, trzymamy z mezem kciuki.
Bedzie dobrze -Irena Z.- 5 0
-
2012-02-22 05:53
..............niech ktos mnie zasponsoruje
...............to tez zaczne pobijac roznie rekordy
- 1 4
-
2012-02-22 07:11
Po prostu facet z jajami !
nie ten co siedzi tak jak ja przy kompie i wszystkich krytykuje, a sam nie ma nic na swoim koncie. Powodzenia ! Potem Atlantyk !!!!
- 4 1
-
2012-02-22 07:26
Widać, prawdziwy sportowiec. Szczególnie po sylwetce :-)
- 1 0
-
2012-02-22 09:39
BRAVO!!!
Dalej Janek...3 mamy kciuki za Ciebie!!!!Dasz ognia !!!!
- 4 0
-
2012-02-22 13:02
równego wiatru i niewielu statków po drodze, trzymam kciuki!
- 1 0
-
2012-02-22 14:23
Co za gość
Brawo za pomysł i odwagę. Cieszę się, że pochodzi Pan z Gdańska.
Zyczę wielu sukcesów.
Dumna Gdańszczanka- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.