• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czasem szczęście jeździ na łyżwach

Izabela Małkowska
24 stycznia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Natalia Sinkiewicz - po latach treningów, najpierw jako solistka, potem tańcząca w parach, została trenerem łyżwiarstwa dla dzieci i dorosłych. Pasja do łyżwiarstwa towarzyszy jej przez całe życie. Natalia Sinkiewicz - po latach treningów, najpierw jako solistka, potem tańcząca w parach, została trenerem łyżwiarstwa dla dzieci i dorosłych. Pasja do łyżwiarstwa towarzyszy jej przez całe życie.

Już jako nastolatka ryzykowała i stawiała wszystko na jedną kartę. Trenowała nie dla wyników, ale z miłości do sportu. Choć sukces nie przychodził przez wiele lat, ona nadal wracała na lodowisko. Powód? Uważa, że dla pasji warto podporządkować całe swoje życie.



Zaczęło się od skakania po meblach. Mama miała dość żywiołowej córki, która układając skomplikowane choreografie, w skarpetach jeździła po domowym parkiecie. Zapisała ją więc do szkoły sportowej. Dzięki temu dziewczyna trafiła do sekcji łyżwiarskiej, a w rezultacie na lodowisko.

Ćwiczeniom podporządkowane było wszystko. Rano trening, później szkoła, gimnastyka, bieganie, znowu trening i tak często do godziny 22. Nie było czasu na spotkania z przyjaciółkami, bieganie po sklepach albo dyskotekach. Był kalendarz, a w nim zaplanowane z góry poszczególne dni. Jeśli ktoś chce uprawiać sport, nie tylko łyżwiarstwo figurowe, musi liczyć się z tym, że będzie musiał zrezygnować z wielu przyjemności. A mimo to nie zawsze ma się poczucie, że godziny podczas treningów przynoszą efekty.

- Jako solistka jeździłam przez 8-9 lat - wspomina Natalia Sinkiewicz, łyżwiarka. - Nie miałam sukcesów, nie zdobywałam nagród. Co roku startowałam w mistrzostwach Polski, ale moim największym osiągnięciem było zajęcie czwartego miejsca. Przełom nastąpił, gdy zaproponowano mi taniec w parach. Po dwóch miesiącach treningu z Maciejem Bernadowskim w międzynarodowych zawodach w Czechach zdobyliśmy 9 miejsce na 17 startujących par, a pięć miesięcy później mistrzostwo Polski juniorów w tańcach na lodzie. Dla mnie był to szok, że tak szybko doczekaliśmy się dobrych wyników.

Żeby jednak osiągnąć sukces, trzeba było wszystko postawić na jedną kartę.

- Zaryzykowałam, wyjechałam do Łodzi, rzuciłam tutejszą szkołę, tylko pierwszą klasę liceum skończyłam w Gdańsku, drugą już w Łodzi, a trzecią w Warszawie - wspomina Natalia. - Zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę. Żałuję, że wcześniej nie przeszłam do par tanecznych. Tym bardziej, że niedługo potem, w 2007 roku miałam kontuzję kręgosłupa i skończyłam tańczyć zawodowo.

Gdańska łyżwiarka nie potrafiła jednak na długo wyrzec się jazdy figurowej. Po kilku miesiącach przerwy trafiła do programu "Gwiazdy tańczą na lodzie", gdzie występowała w łyżwiarskiej grupie tanecznej "White stars". Tańczyła w każdej z edycji programu. Jak twierdzi, wielki świat, o który się otarła, specjalnie jej nie zaimponował. Ważna była możliwość oddawania się pasji.

Zdaniem Natalii łyżwiarstwo uczy żelaznej dyscypliny, samozaparcia i szybko wprowadza w dorosłość. Dziewczyna czasem więcej czasu spędzała poza domem, niż w nim. Zamiast na wakacje jeździła na obozy kondycyjne lub łyżwiarskie.

- Dom opuściłam mając 9 lat. Miałam zajęcia z rosyjskim baletmistrzem, gdzie nie było przelewek. Typowa rosyjska szkoła: albo ktoś wytrzymywał i dawał radę, albo....do widzenia - opowiada łyżwiarka.- Nie można było czegoś nie wykonać. Plusy z tego są takie, że teraz jestem zorganizowana i potrafię rozdzielić czas na przyjemności i obowiązki, nie mam z tym żadnego problemu.

Pasja tańca na lodzie nie odeszła. Dziś Natalia jest instruktorem i uczy jeździć na łyżwach dzieci i dorosłych.

- Jestem szczęśliwa, kiedy mogę wejść na lodowisko, pokręcić się, porobić piruety. Dla mnie to wszystko, całe życie - uśmiecha się Natalia. - Moim uczniom, oprócz niezbędnej teorii, staram się przekazywać pewne wartości, które wyniosłam z lat treningów. Że warto robić to, co jest naszą pasją, co płynie z naszego wnętrza. Że nie trzeba się zrażać, gdy nie wiąże się to z wielkimi sukcesami. I że warto zadać sobie pytanie, po co daną rzecz robimy. Po to, by zbierać nagrody? Czy dlatego, że nie możemy bez tego żyć? Bo oczywiście, można realizować pasje i osiągać sukcesy, to wtedy rewelacja. Ale gdy nie osiąga się nic, wcale nie trzeba rezygnować. Jeżeli się coś kocha, warto to robić dla samej przyjemności.

Opinie (18) 3 zablokowane

  • Zycze zebys sobie znalazł jakas pasje w zyciu, moze kiedys gdzies o tym przeczytamy :P Zanim napiszesz cos złego o innych, najpierw spojrz na siebie i dwa razy sie zastanów. Pozdrawiam bardzo serdecznie

    • 2 0

  • Najłatwiej krytykować pierdząc w domu w stołek

    Niedobrze mi się robi czytając te głupawe,przepojone jadem komentarze nieudaczników.Frustracja i kompleksy wylewają się kubłami.Zróbcie coś sensownego w życiu nie kalkulując,z pasji,a potem się wypowiadajcie.Szanuję taką postawę Natalko,jesteś wyjątkiem niestety,ale pocieszające,że JESTEŚ:)

    • 5 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Główne Miasto Gdańsk - spacer z Walkative!

w plenerze, spacer

Spacer tematyczny po mieście: szlak fortyfikacji gotyckich Gdańska

30-50 zł
spotkanie, spacer, zajęcia rekreacyjne

Główne Miasto Gdańsk - spacer z Walkative

w plenerze, spacer

Forum

Najczęściej czytane