• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dolina Ziller, sezon narciarski Austrii 2012

19 lutego 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Migawki z wyjazdu narciarskiego do Austrii Migawki z wyjazdu narciarskiego do Austrii

Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, czyli między 17 a 22 grudnia 2012 r. wybraliśmy się na rozpoczęcie sezonu narciarskiego do Austrii. Do miłośników narciarstwa naszej grupy dołączyło paru znajomych, przez co nasza paczka liczyła łącznie 10 osób. Na miejsce pobytu wybraliśmy region w Tyrolu na wschód od Innsbrucku, dolinę Ziller, która wraz z lodowcem Hintertux tworzy jeden z najbardziej urozmaiconych regionów narciarskich Austrii. Do dyspozycji jest tam 671 km tras w kilku świetnie zorganizowanych ośrodkach rozsianych po całej dolinie i połączonych wspólnym karnetem. Założyliśmy sobie, że zwiedzimy przynajmniej kilka z nich, a już obowiązkowo, że będziemy jeździć na lodowcu.



Podróż na dwa samochody (bus z sześcioma uczestnikami oraz osobowy z czterema) okazała się szybka i wygodna ze względu na sprzyjającą pogodę i doskonałych kierowców. Wyjechaliśmy z Trójmiasta w sobotę rano, a na miejscu - w swojsko brzmiącej miejscowości Stumm (polski Sztum), byliśmy o godz. 20. Już wieczorem, jadąc doliną Ziller podziwialiśmy wysokie ośnieżone góry, na które pracowicie wdrapywały się ratraki. Była to doskonała zapowiedź kolejnych 6 dni białego szaleństwa. Dojechaliśmy szczęśliwie do naszej kwatery i nadszedł nieuchronnie ten moment... skonfrontowania pięknych zdjęć z internetu z rzeczywistością. Ostrożnie otwieraliśmy kolejne drzwi i coraz większe uśmiechy pojawiały się na naszych twarzach - wnętrze drewnianego domku zgadzało się z opisem i zdjęciami, a dodatkowym bonusem był piękny zapach drewna. Mieliśmy do dyspozycji 5 pokoi dwuosobowych, dużą kuchnię połączoną z salonem, w którym ogrzewał nas kominek, dwie łazienki, dwie toalety, spiżarnio-narciarnię oraz saunę.

Wieczór i posiłek po przyjeździe upłynął nam na próbowaniu wiktuałów przez nas przywiezionych, ponadto na humory wszystkich doskonale wpłynęła przepyszna cytrynówka własnego wyrobu.

Pierwszy dzień powitał nas świetną aurą, pomyślną prognozą pogody na kolejnych parę dni i wspólnym śniadaniem przy dużym sosnowym stole. Na początkowe zjazdy wybraliśmy stoki pobliskiej stacji narciarskiej Kaltenbach, oddalonej od naszej kwatery ok. 10 min jazdy samochodem. Busa zostawiliśmy na bezpłatnym parkingu przy samej stacji - trzeba przyznać, że to jest duże udogodnienie, dostępne we wszystkich stacjach doliny Ziller. Do stacji można było wybrać się również skibusem, którego przystanek był oddalony o 300 metrów od kwatery. Kupiliśmy skipasy i wyruszyliśmy razem wagonikami kolejki linowej na górę. A tam - piękne słońce, biel śniegu i oszałamiające widoki na Alpy. Do dyspozycji kilkadziesiąt kilometrów tras o różnej trudności. Co ciekawe, podział na trasy czerwone (średnio trudne) i czarne (trudne) był momentami umowny i można było się poważnie zdziwić trudnością czerwonej i łatwością czarnej.

Migawki z wyjazdu narciarskiego do Austrii Migawki z wyjazdu narciarskiego do Austrii


Pomiędzy nami byli wytrawni narciarze preferujący długie szybkie carvingowe zawijasy, średniozaawansowani, których można było spotkać na czerwonych trasach oraz narciarze i narciarki z jednosezonowym stażem na niebieskich. Jeździliśmy w podgrupach, w południe spotykaliśmy się w jednej z licznych knajpek na przekąski i obiad, a następnie wracaliśmy na stok jeżdżąc aż do 16:00-16:30, zależnie od funkcjonowania wyciągów. Taki podział czasu pasował wszystkim i obowiązywał już przez cały wyjazd.

Ze względu na dostępność różnych stacji narciarskich i naszą ciekawość, prawie każdego dnia jeździliśmy w innej stacji: drugiego dnia w wytwornym Mayrhofen, trzeciego w Zillertal Arena, czwartego i szóstego ponownie w Kaltenbach, piątego na lodowcu Hintertux. Każdy dzień rozpoczynał się podobnie - wnikliwą obserwacją prognozy pogody w rytm sączącej się z telewizora tyrolskiej muzyki, a następnie decyzją odnośnie wyboru stacji. Wszystkie zwiedzone przez nas ośrodki były świetnie przygotowane - "wysztruksowane" malownicze trasy otoczone częściowo lasami i górskimi łąkami. Stoki na Hintertuxie wyróżniały się surowym krajobrazem, bajecznie szerokimi trasami położonymi w otoczeniu skał i gdzieniegdzie prześwitującym lodowcem.

Aż trzy dni spędziliśmy w ośrodku Kaltenbach, z paru powodów: posiada on 101 km tras czerwonych, które interesowały nas najbardziej oraz rozległy obszar przygotowany specjalnie dla początkujących, więc część naszej ekipy mogła bezpiecznie doskonalić jazdę. Ponadto, w tym ośrodku czuje się kameralną górską atmosferę - trasy położone są wzdłuż linii lasu, widokowo urozmaicone, z centralnym punktem spotkań - gospodą Merendalm oraz infrastrukturą wyciągów.

Trzeciego dnia od rana padał śnieg i część osób mocno wymęczyła się na trasach skakaniem po powstających muldach. W związku z tym ok. 13:00 połowa grupy ruszyła na dół w poszukiwaniu basenu, żeby zrelaksować pozbijane mięśnie. Pojechaliśmy do Fügen i zastaliśmy cały park wodny, który przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania - baseny ze średnią temperaturą wody 30 stopni, a w nich bicze wodne dopasowane do każdego mięśnia zmęczonych nóg oraz rewelacyjny basen solankowy. Dwie godziny tej przyjemności przywróciły nasze mięśnie do pełnej sprawności, żeby następnego dnia znowu wyjechać na trasy.

Trasy narciarskie w Dolinie Ziller Trasy narciarskie w Dolinie Ziller


Podczas pobytu udało nam się wieczorem wyskoczyć na dwa spacery - jeden po Sztumie, małej spokojnej miejscowości, w której mieszkaliśmy, drugi po Mayrhofen - świątecznie już udekorowanym turystycznym miasteczku, gdzie podziwialiśmy najnowsze kolekcje sprzętu i strojów narciarskich (trend idzie zdecydowanie w pełną paletę mocnych, krzykliwych kolorów). Wieczory jednak głównie spędzaliśmy w swoim towarzystwie przy kominku, rozmawiając, pogrywając w scrabble i racząc się wytworami pobliskiego browaru Ziller. Obiadokolacje przygotowywaliśmy w kwaterze - jeszcze przed wyjazdem ustaliliśmy, że każdego wieczoru jedna para będzie gotować dla wszystkich dziesięciu osób. Ta formuła sprawdziła sie doskonale i nawet udało się wyłonić kilku zwycięzców smakowitych potraw.

W drogę powrotną udaliśmy się w sobotę wczesnym rankiem, na dwa dni przed Wigilią. Podróż minęła nam równie sprawnie. Zakończyliśmy nasz narciarski wypad w godzinach wieczornych docierając do Trójmiasta. W tym roku jeden wypad na narty musi nam wystarczyć, jednak nadal myślami jesteśmy na wspaniałych alpejskich stokach.

Autor relacji: Justyna Mirska [Grupa Rowerowa 3miasto]

Relacja pochodzi ze strony Grupy Rowerowej 3miasto.

Dołącz do ludzi pozytywnie zakręconych
O naszych inicjatywach, rajdach i wycieczkach dowiesz się regularnie odwiedzając naszą stronę internetową. Możesz też napisać maila z prośbą o przyłączenie się do listy sympatyków GR3. Wtedy zawsze będziesz na bieżąco ze wszelkimi newsami. Kontakt e-mail: gr3miasto

Opinie (7)

  • Klasyczny wąstur

    • 5 0

  • Fajna relacja choć brakuje mi ....

    pasji, werwy- w opisie oczywiście, gdyż na stokach na pewno tego nie brakowało

    • 0 0

  • też byłem w Sztumie :-)

    Jw.

    • 2 0

  • Austria

    Fajnie zorganizowany wypad i super relacja. Aż chce się jechać...

    • 0 0

  • Austria

    Byłam z rodziną w tym rejonie,jeżdziłam tymi trasami , czytając ten opis czułam się super. Dziękuję za opis tak prawdziwy. Na narty w polsce szkoda kasy i czasu . Pozdrawiam olka

    • 3 0

  • też tam jeżdzę

    już od 6 lat, region jest tak rozległy i ma tyle atrakcji że nie sposób tego"zjechać' oprócz basenu polecam nocne sanki na Gerlosie, tor oświetlony i super przygotowany, oraz lodowy park na Ahornie. Wiosną - w marcu - wyjazd tym lepszy, bo u góry śnieg, a w dolinie wiosna i ciepełko. Polecam!!!!!!!!!!!!!!

    • 1 0

  • Choć do Austrii jest najbliżej to jakoś nigdy mi po drodze ;(

    Nie należę do znawców w tym temacie, ale na urlop zdecydiwanie wolę szerokie i słoneczne trasy we Francji lub Włoszech. Jakoś austria w końcu grudnia, w styczniu czy nawet na początku lutego zawsze wiąże mi się z zimnem i śnieżycami.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Główne Miasto Gdańsk - spacer z Walkative

w plenerze, spacer

Spływ kajakowy górnym odcinkiem rzeki Redy (1 opinia)

(1 opinia)
75-120 zł
zajęcia rekreacyjne

Rodzinna majówka na ścianie wspinaczkowej MONO

68 zł
zajęcia rekreacyjne, sporty ekstremalne, trening

Forum

Najczęściej czytane