- 1 Gdzie i za ile pojeździmy konno? (37 opinii)
- 2 Blisko 28 mln zł za 4 kluby fitness (59 opinii)
- 3 1,2 mln zł za nowy skatepark w Gdyni (91 opinii)
- 4 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (32 opinie)
- 5 Majówka 2024. Propozycje dla aktywnych (2 opinie)
- 6 Małżeństwo dookoła świata na rowerach (117 opinii)
Niedzielny spacer przez środek zatoki. XI Marsz śledzia
22 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat)
Najnowszy artykuł na ten temat
Śledzie w sobotę pomaszerują przez zatokę
Uczestnicy XI Marszu śledzia pokonali 12 kilometrów dzielących Kuźnicę i Rewę. Szli przez środek zatoki, ale płynąć nie trzeba było długo, poruszali się po pasie mielizn.
Jedni spacerują po starówkach, parkach lub plaży, inni - przez środek morza. W niedzielę 21 sierpnia prawie sto osób przespacerowało się między Kuźnicą na Półwyspie Helskim a Rewą.
Przepłynąć trzeba było niewielki odcinek, ci bardziej pewni siebie pokonali go o własnych siłach. Mniej zaadaptowani połączyli się w grupy i wspólnie zmierzyli się z wyzwaniem płynąc na plecach. Chwilę później znów poczuli grunt pod nogami.
- Woda jest wysoka, przyczyniły się do tego liczne sztormy, ale większość czasu będziemy brodzić po kolana w wodzie - zapowiadał Marcin Rotta, odpowiedzialny za bezpieczeństwo marszu.
Choć wokół nie było nic prócz wody, marsz nie był monotonny. W drodze uczestnicy mijali cmentarzysko wraków, pozostałość po dawnym poligonie. Upstrzony zardzewiałymi elementami wystającymi z wody krajobraz obserwować mogli z mielizny, która utworzyła się w pobliżu. Tam odpoczęli, zjedli regeneracyjną przekąskę składającą się z bułki i banana oraz zostali pasowani na śledzia. Uroczystość polegała na zjedzeniu kawałka surowej, niepatroszonej ryby.
- Ja wybrałam kawałek z ogonem, ale byli tacy którym posmakował "kawior" ze śledzia - śmieje się Monika uczestniczka marszu.
Po chwili odpoczynku grupa ruszyła dalej. Przed nimi najtrudniejszy etap, przeprawa przez Głębinkę. Ze względu na zimną wodę i spory dystans do przebycia z pomocą przyszły kutry rybackie, które wzięły na hol wszystkich uczestników.
- To była najmniej przyjemna część imprezy - mówi Karol z Gdańska. - Byliśmy naprawdę zmarznięci. Bałtyk nie należy do mórz ciepłych, więc marsz zahacza o coś ekstremalnego.
To jedyne takie wydarzenie w naszym kraju, ze względów bezpieczeństwa liczba uczestników jest ograniczona do stu osób. Ludzie z całej Polski wysyłają zgłoszenia już wiosną.
- Przyjechałem tu z grupą przyjaciół aż z Krakowa. Zwykle chodzimy po górach, tym razem chcieliśmy przejść się po płaskim terenie, a woda bardzo nam ten spacer urozmaiciła - śmieje się Piotrek uczestnik imprezy.
Przejście 12 kilometrów dzielących Kuźnicę i Rewę zajęło ponad sześć godzin.
Wydarzenia
Opinie (27)
-
2011-08-23 12:03
6 godzin 12 kilometrów to co toi było za tepo? (1)
- 0 3
-
2011-08-23 12:31
rekreacyjne :)
- 1 0
-
2011-08-23 12:22
teraz niech ida do szwecji (1)
prosta droga
- 1 2
-
2011-08-23 22:42
racja skoro ich kuter ciagnął zeby plynac niemusieli to niech ich pociagnie doSzwecji:)
stena lain zbankrutuje:)
- 0 0
-
2012-08-17 23:12
Marsz odgłowionych śledzi
wystarczy pomyślec ... ale czym ?
a wiedza tak blisko ....
http://www.hel.ug.edu.pl- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.