Niespodzianką zakończyła się wyprawa wicemistrza Polski do stolicy Wielkopolski. Pomimo szalonej pogoni w końcówce meczu zespół Pomorze Seahawks nie zdołał odmienić losy spotkania, ostatecznie przegrywając z miejscową drużyną Kozły Poznań 8:12. Pierwszy raz w historii rozgrywek ligowych futbolu amerykańskiego Jastrzębie uległy Kozłom.
Od pierwszych minut pojedynku gospodarze dominowali na boisku Posnanii. Jeszcze przed przerwą po 25-jardowej akcji powrotnej po przechwycie przyłożenie zdobył były koszykarz
Bartosz Trawiński i podopieczni szkoleniowca
Kenta Mckinnona prowadzili 12:0.
Seahawks odpowiedział dopiero w trzeciej kwarcie, kiedy pierwsze punkty zdobył
Maciej Siemaszko. Jednak nie był to udany występ rozgrywającego wicemistrzów, który tego dnia aż sześciokrotnie posyłał piłkę w ręce rywali. Końcowy wynik potyczki poprzez podwyższenie ustalił
Damian Bijan (12:8). Zmagania futbolowe, które obejrzało 2,5 tys. widzów urozmaicały hip-hopowe występy Peji, Shellera i Słonia.
Poznaniacy prezentujący siłowy futbol w tym roku uzupełnili go o sporą dawkę taktyki i strategii.
- W tym sezonie przeszliśmy na system obrony strefą i jak pokazało to spotkanie jest on skuteczny - tłumaczy
Bartosz Hendrys, rzecznik prasowy Kozłów Poznań.
Przetrzebiona kontuzjami ekipa z Trójmiasta nadal nie może się odnaleźć. Gracze w ataku nie wiele mogli zwojować, ale także eksperymentalna gra biegowa pozostawiała wiele do życzenia.
- Próbujemy się wpasować do sytuacji, w której kilku zawodników nie gra - mówił jeszcze przed pojedynkiem platformie medialnej PMedia
Maciej Cetnerowski, trener Pomorze Seahawks.
Trójmiejski team czeka jeszcze jeden mecz ligowy w tej fazie sezonu zasadniczego. W niedzielę, 5 lipca przed własną publicznością podejmować będą
Devils Wrocław. Jastrzębie, walczące o półfinał, najbliższe spotkanie muszą wygrać.