• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dariusz Drapella: 60-latek w drodze po mistrzostwo świata w triathlonie

Marcin Dajos
4 września 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
  • Dariusz Drapella
  • Dariusz Drapella
  • Dariusz Drapella
  • Dariusz Drapella

Urodzony w 1957 roku Dariusz Drapella dopiero od czterech lat zajmuje się na poważnie triathlonem. Jego marzenia związane z tym sportem szybko przekształciły się z tych związanych z pokonaniem dystansu w limicie czasu na zdobycie mistrzostwa świata. Taką szansę dostanie już w tym roku. Zakwalifikował się bowiem na najważniejszą imprezę, która 13 października rozpocznie się na Hawajach, w Kailua-Kona.



Żegluje zawodowo, choć jak przyznaje, oczywiście czerpie z tego przyjemność. Główną kwestią jest jednak zarobek. Oficer na Darze Pomorza, starszy oficer na żaglowcach pasażerskich, kapitan na jednostkach handlowych przeprowadzonych przez Atlantyk, nawigator Warty-Polpharmy w rejsie dookoła świata - to tylko niektóre stopnie Dariusza Drapelli.

- Od kiedy zacząłem zajmować się triathlonem, żeglarstwa jest coraz mniej. Staram się układać plany tak, aby móc przygotować się do zawodów, jak i pływać oraz zarabiać. Jeszcze cztery lata temu miałem ciekawą wyprawę. Przeprowadzałem z RPA na Karaiby nowy katamaran. Wcześniej spędziłem trzy miesiące w Afryce, a że armator pozwolił płynąć z rodziną, to zrobiliśmy sobie taką miłą wyprawę - wspomina Dariusz.
Rejsy nieświadomie przygotowywały go do tego, czym postanowił zająć się przed sześćdziesiątką. A chodzi o triathlon. Dzięki żeglarstwu ma silny charakter, który kształtował się tak podczas skrajnych warunków na wodzie, jak i np. przy opływaniu Ziemi w 100 dni. Do tego przecież ponad 180 razy pokonał Atlantyk.

Wchodząc w świat triathlonu nie musiał uczyć się pływać, ponieważ jako dziecko był zawodnikiem SKS Start, do tego zdobył m.in. wicemistrzostwo Polski. Poza tym dobrze jeździ na rowerze. Jedynym znakiem zapytania przed pierwszym triathlonem, który zaliczył w 2014 roku, czyli połówką Ironmana w Gdyni, było bieganie. Ale jak człowiek, który do tego wszystkiego para się jeszcze narciarstwem, mógł sobie nie poradzić z tak błahą rzeczą?

- Z drugiej strony można powiedzieć, że wykonałem skok na głęboką wodę. Udałem się na zawody bez przygotowania wstępnego. Marzyłem o tym, aby zmieścić się w limicie czasu. 1900 metrów pływania czy rower nie robiły na mnie wrażenia, ale przebiegnięcie półmaratonu już tak. Kiedy na mecie zameldowałem się 2 godziny przed limitem stwierdziłem, że jest świetnie. A jak jeszcze potrenuję, to mogę osiągnąć zadowalające wyniki - mówi Dariusz.
Później szybko poszedł w stronę pełnego dystansu Ironmana, gdzie do pokonania jest 3,86 km w wodzie, 180,2 km na rowerze i 42,195 km biegu. A kiedy dopiął swego i go ukończył, zaczął starać się o kwalifikację na mistrzostwa świata 2018. Gdyby urodził się 40 dni wcześniej, miałby ją już wcześniej, a tak musiał rywalizować o slota w 2017 roku.

- Niestety był to trudny dla mnie czas, ponieważ dwa tygodnie przed pierwszym startem zmarł mój ojciec. Postanowiłem się jednak nie poddawać. Byłem już na takim etapie, że byłoby to głupotą. Podczas zmagań w Zurychu po prostu rozmawiałem z ojcem na trasie i to mi pomagało. Niestety do kwalifikacji zabrakło kilku minut - opowiada Drapella.
Następnie wystartował w Walii. Tam miał fatalne warunki pogodowe, ponieważ akurat przechodził sztorm. Niestety wywrócił się na rowerze na jednym ze zjazdów, musiał zmieniać łańcuch i...

- Przekroczyłem linię mety przewodząc grupie. Jak się jednak później okazało, szybciej ode mnie trasę pokonał rywal z grupy, która wchodziła do wody 5 minut za mną. Do kwalifikacji zabrakło mi... 65 sekund - mówi Dariusz.
Kiedy walczysz na trasie 13 godzin i do sukcesu brakuje ci tak mało, możesz się załamać. Dariusz tego nie zrobił. Znalazł jeszcze jedne zawody, na których mógł starać się o wyjazd na Hawaje w 2018 roku. Choć jego trenerka nie była do tego przekonana, zrobił sobie badania i zgłosił się do zawodów. Było to w grudniu, w Argentynie. Tam ponownie miał problem z rowerem - tym razem złapał gumę, z którą nie dało się nic zrobić.

- Przez 53 km borykałem się z problemem technicznym, a przez ostatnie 15 km jechałem zupełnie bez powietrza w kole. Nie mogłem skręcać, więc jak trzeba było się obrócić, to musiałem zejść z roweru - mówi Dariusz.
Zastanawiał się nawet, czy nie przebiec tego dystansu trzymając rower w rękach. W końcu dotarł do mety jako... drugi. Tym razem, ze względu na mniejszą liczbę osób w innych kategoriach, slota na MŚ otrzymywał w jego kategorii wiekowej lider i wicelider.

Mało tego, podczas mistrzostw świata w Kailua-Kona wystartuje w złotym czepku, ponieważ przewodzi swojej kategorii wiekowej w klasyfikacji generalnej, w liczbie punktów zdobytych w 2017 roku. A to dlatego, że nikt poza nim nie wystartował w trzech Ironmanach.

Dariusz podchodzi do triathlonu profesjonalnie. Pomagają mu trenerzy, fizjoterapeuci, dietetycy. A wszystko finansuje z własnej kieszeni. Dlatego cały czas poszukuje sponsorów. Zapewnia, że jest w stanie zaproponować im znacznie więcej niż miejsce na stroju podczas zawodów.

- Mogę uczyć dzieci czy dorosłych jeździć na nartach, żeglować, czy organizować imprezy na orientację. Chętnie odpłacę za zaufanie swoim doświadczeniem - mówi Dariusz.
Sam wyjazd na Hawaje kosztuje go około 30 tys. zł. 1000 dolarów musiał wpłacić od razu po kwalifikacji, inaczej straciłby miejsce na liście. Na szczęście miał przy sobie dwie karty i kiedy jedna nie zadziałała, druga pozwoliła spełnić marzenia.

Przyznaje, że w triathlonach, oczywiście nie tych najdłuższych, mógłby startować co tydzień. Skoro na trenażerze potrafi spędzić cztery i pół godziny, czy na statku biegać 350 razy wokół mostka kapitańskiego, to czemu nie startować tak często w zawodach? Z tych najważniejszych w 2018 roku oczywiście chce przywieźć medal. Natomiast na 2019 rok ma już miejsce na mistrzostwach świata w połówce Ironmana, które odbędą się we francuskiej Nicei.

Opinie (38)

  • i powodzenia

    młodsi dzisiaj pare metrów nie przejda pieszo a jadą samochodem więc kondycje taki człowiek wysportowany zachowuje do póznej starości 60 to półmetek dopiero

    • 11 0

  • Ciekawe (1)

    skund pinionżki na to

    • 1 9

    • Z pracy własnej

      • 5 0

  • Jestem realistą

    Nie celuję w podium - miejsce w połowie stawki a nawet ukończenie Ironmana w warunkach hawajskich uznam za dobry wynik
    Dariusz Drapella

    • 22 0

  • Trzymam kciuki

    • 3 0

  • I to jest dowód , że emeryci powinni pracować dłużej (2)

    • 1 2

    • (1)

      I tak i nie. Bo ten gość pracował na swoje obecne zdrowie całe życie. Standardowy 60latek jest przepalony i przepity, a ruch uznaje za zło...

      • 1 0

      • Bo Ruch to zło, nigdy nie ma magazynów po które idę, trzeba jechać do Empiku.

        • 2 0

  • Kolarz

    Ludzie trza bylo isc do szkoly morskiej ,plywac na statkach awansowac na stanowiskach I tez bys mial jeden z drugi karty platnicze w dolcach.A tak pewnie g.....macie moze tylko 500+.Wiec po kij ta nienawisc I obelgi.3mam kciuki p kapitanie

    • 1 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Główne Miasto Gdańsk - spacer z Walkative!

w plenerze, spacer

Wiosenna, rodzinna przeprawa przez Jar Raduni (1 opinia)

(1 opinia)
spacer, zajęcia rekreacyjne, rajd / wędrówka

Yachting Life Festival vol. 1

w plenerze, pokaz, uroczystość oficjalna, regaty

Forum

Najczęściej czytane