- 1 Najlepsze ćwiczenia po przebudzeniu (10 opinii)
- 2 Z Żabiego Kruka do Rawenny? Dziewczyny z Gdańska walczą o wyjazd na zawody smoczych łodzi (9 opinii)
- 3 Pieszo przez wybrzeże. Grozi amputacja (125 opinii)
- 4 Blisko 28 mln zł za 4 kluby fitness (62 opinie)
- 5 Kajaki. Wystartował sezon. Ceny bez zmian (37 opinii)
- 6 Gdzie i za ile pojeździmy konno? (63 opinie)
Janek Lisewski płynie Wisłą
Z Oświęcimia do Gdańska Wisłą na desce SUP, to nowy projekt Janka Lisewskiego, kitesurfera z Gdańska, który zasłynął nieudaną próbą przebycia Morza Czerwonego na desce z latawcem. Celem wyprawy jest pomoc potrzebującym dzieciom oraz propagowanie sportów wodnych i Gdańska. Logo miasta znalazło się na stroju sportowca, choć urzędnicy nic o tym nie wiedzieli.
Rejs zakończy się w Gdańsku. Początkowo trwać miał dwa tygodnie, jednak, jak przewiduje Lisewski, przeciągnie się nieco i powracającą ekipę powitać będzie można na Motławie w przedostatnim tygodniu sierpnia.
- Nie narzucaliśmy sobie sztywnych ram czasowych - wyjaśnia Janek Lisewski. - Z jednej strony szacowaliśmy, że uda nam się pokonać ten dystans w tempie podobnym do osiąganego przez kajak. Z drugiej byliśmy świadomi, że specyfika naszego "środka transportu" jest inna i może to zająć więcej czasu.
8 sierpnia wyprawa mija Dęblin, przed nimi jeszcze dość ciężki odcinek w postaci Zalewu Włocławskiego oraz wizyta na Mistrzostwach Polski w Wakeboardingu, które odbywać się będą od 10 sierpnia w Warszawie.
Celem wyprawy jest promocja sportów wodnych. Każdy może choć przez chwilę towarzyszyć surferowi w drodze. Przyłączać się można na własnym sprzęcie pływającym lub skorzystać z dodatkowej deski SUP, którą dysponuje Lisewski.
- Kontaktowała się z nami grupa kajakarzy, chętnych towarzyszyć nam z Warszawy aż do Gdańska - mówi Janek Lisewski. - Do tej pory z naszego zaproszenia do wspólnego pływania skorzystało sześć osób. Największe wrażenie zrobił na nas gdańszczanin, który towarzyszył nam przez dwa dni i przepłynął z nami 90 km.
Jak relacjonuje kitesurfer, płynie się dość ciężko, ale wszystkie trudy wynagradza kontakt z wiślańską przyrodą, która zaskakuje swoją urodą.
- Wisłą spływam po raz pierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni. Urzekające są zwłaszcza piaskowe łachy, usypane na rzece. Mimo że czystość rzeki zostawia wiele do życzenia, jest naprawdę piękna. Podczas spotkań z młodzieżą na pewno będę poruszał temat dbania o środowisko i podkreślał walory wypoczynku nad naszą największą rzeką.
Po powrocie ze spływu Wisłą, kitesurfer planuje przeprowadzić na gdańskiej plaży kilkudniowe szkolenie dla dzieci i młodzieży.
- Będzie można na nim zapoznać się ze sprzętem i zasadami bezpieczeństwa, a nawet nauczyć się sterować niewielkim szkoleniowym latawcem. Wszystko zupełnie za darmo, żeby zachęcić młodzież do uprawiania sportu i aktywnego wypoczynku - wymienia Lisewski.
Na odzieży sportowca znaleźć możemy logo Gdańska. Jego obowiązkiem jest promowanie naszego miasta - wynika to z umowy, która po nieudanej próbie pokonania Morza Czerwonego wywołała wiele kontrowersji zwłaszcza w środowisku podróżniczym.
- Umowa zawarta z panem Lisewskim wygasa 30 sierpnia. Na początku września spodziewamy się raportu podsumowującego jego działania - mówi Emilia Salach z Urzędu Miasta. - Nie informował nas o Projekcie Wisła, ale nie leży to w jego obowiązku. To, czy dotrzymał warunków przez nas postawionych, zostanie ocenione dopiero po otrzymaniu pełnego sprawozdania.
Wśród obowiązków kitesurfera, które nakłada na niego umowa z Urzędem Miasta, znalazło się między innymi: umieszczenie logo Gdańska na stroju sportowym, desce oraz latawcu, wysyłanie komunikatów opatrzonych logo miasta oraz wymienianie Gdańska jako swojego portu macierzystego, sesja zdjęciowa i film z przygotowań do przepłynięcia Morza Czerwonego, promowanie Gdańska na zawodach w kraju, a także szkolenia edukacyjne i popularyzacja sportu.
Dotychczas wyprawa nie przyciągnęła większej uwagi mediów. Bieżące informacje i zdjęcia publikowane są na portalu Facebook
Opinie (99) 5 zablokowanych
-
2012-08-09 11:05
Czy tym razem również będą pretensje i wielkie wymagania wobec służb ratowniczych jak coś się nie powiedzie?
Żeby nie było, sam uwielbiam sport i to wcale nie oglądać a uprawiać jednak
parcie Janka na to, żeby zaistnieć jest ogromne tylko czemu kosztem innych?- 16 0
-
2012-08-09 10:54
Janek płyń , Arabskie Służby Ratownicze już w gotowości ...
- 49 0
-
2012-08-09 10:29
proponuje popłynąć w dętce od traktora
bedzie ma pewno milej i przyjemniej..
- 41 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.