W sobotę odbędzie się w Gdańsku pogrzeb Mariana Parusińskiego. Jego sylwetkę z pewnością znał każdy mieszkaniec Trójmiasta, który choć raz w ostatnich latach startował w imprezach biegowych bądź im kibicował. Pokazywał nam na swoim przykładzie, że w każdym wieku życie może nabrać obrotów.
Wydawało się, że tak będzie zawsze: bieg długodystansowy w Trójmieście i najstarszy uczestnik
Marian Parusiński, urodzony 24 września 1922 roku. Ten były księgowy i biegły rewident był doskonałym przykładem na to, że
sportem, czy aktywnym spędzaniem czasu można zająć się w każdym wieku. Sam to zrobił, gdy miał 58 lat.
Wówczas postawił na bieganie. I nie miało znaczenia, jaki to był dystans, czy trzeba było biec po ulicach, czy po plaży jak to bywało w sopockim Grand Prix, czy było lato, czy zima, czy padał deszcz bądź świeciło słońce...
Pan Marian był wszędzie, zawsze gotowy, by dać z siebie wszystko i pokazać plecy znacznie młodszym od siebie.
- Jego historia pokazuje, że po 50-tce życie może dopiero nabrać obrotów. Myślę, że wiele osób może się tym zainspirować do biegania - podkreśla Nina Parusińska, wnuczka zmarłego.Trudno było nie dostrzec charakterystycznej sylwetki Mariana Parusińskiego na setkach biegów. Niewysoki, siwowłosy mężczyzna z pasją pokonujące kolejne kilometry.
Nigdy też nie opuszczało go poczucie humoru.
- Jestem tak wysuszony, że już mi nic nie zaszkodzi - śmiał się, gdy trzeba było zmagać się z potwornym upałem. - Gdy biegam dłuższe dystanse, to przynajmniej mam czas pomyśleć o tym, jaki człowiek był głupi w młodości - dodawał z uśmiechem, gdy udzielał wywiadu "Głosowi Wybrzeża". ZDJĘCIA Z ARCHIWUM DOMOWEGO MARIANA PARUSIŃSKIEGO
Parusiński
pierwszy maraton przebiegł, gdy miał 64 lata, a debiut w supermaratonie, czyli biegu na 100 km - zaliczył w wieku 71. W rozmaitych zawodach pokonał ponad 10 tysięcy kilometrów. Znacznie więcej na treningach.
W swoich kategoriach wiekowych systematycznie śrubował rekord Polski, a nawet był okres, że mógł poszczycić się najlepszym wynikiem w Europie w maratonie wśród 80-latków.
Do biegania zachęcił też najbliższych. W historii Maratonów Solidarności zapisał się jego syn - Jan, który jako jeden z nielicznych zaliczył wszystkie starty.
- W tej imprezie kontynuuje tradycję mojego ojca - Mariana Parusińskiego. Ostatni maraton zaliczył on, gdy miał 86 lat - podkreślał tego lata Jan Parusiński, gdy po raz 21 z rzędu mierzył się z tym maratonem. Jeszcze jesienią 2013 roku pan Marian brał udział w gdańskim parkrunie. Wówczas startował w towarzystwie wnuczki.
W sobotę, 21 listopada o godzinie 10 w kościele NSJ w Gdańsku-Wrzeszczu przy ul. Zator-Przytockiego 3 odbędzie się msza święta, a o 13:30 w Nowej Kaplicy na Cmentarzu Srebrzysku uroczystości pogrzebowe w Nowej Kaplicy ul. Srebrniki 2.
Marian Parusiński zmarł 18 listopada. Cześć Jego pamięci!
jag.