- 1 Gdzie i za ile pojeździmy konno? (50 opinii)
- 2 Blisko 28 mln zł za 4 kluby fitness (60 opinii)
- 3 Majówka 2024. Propozycje dla aktywnych (2 opinie)
- 4 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (32 opinie)
- 5 Małżeństwo dookoła świata na rowerach (117 opinii)
- 6 Wyjątkowy spacer - szlakiem murali (16 opinii)
Wycieczka na weekend: rezerwat Beka
Choć wakacje już za nami, pogoda wciąż dopisuje. Jak skorzystać z ostatnich dni lata nie wyjeżdżając daleko od domu? Można wybrać się do leżącego w okolicy Gdyni rezerwatu Beka. Ścieżka dydaktyczna wytyczona przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, jest krótka, ale warto zarezerwować sobie więcej czasu na jej przejście, żeby bez pośpiechu obserwować przyrodę.
Do rezerwatu można dotrzeć korzystając z komunikacji zbiorowej. Pociągiem, który kursuje średnio co 1,5h z Gdyni, dojedziemy do Mrzezina. Dalej kierujemy się na południe, drogą prowadzącą do Pierwoszyna. Po przejściu ok. 3 km dotrzemy do wspomnianej wcześniej stacji pomp.
Wycieczkę najlepiej rozpocząć tuż przed wschodem słońca, wtedy rezerwat tętni życiem. Ja byłam na miejscu o godz. 4. Po południu zwierzęta wykazują mniejszą aktywność i podziwiać możemy głównie krajobrazy.
W rezerwacie wita mnie klangor żurawi, tak nazywa się charakterystyczny odgłos, jaki wydają te ptaki. Na podmokłych łąkach odbywają się sejmiki, ptaki zbierają się w duże stada i wspólnie przygotowują się do odlotu. Liczę, że uda mi się zobaczyć czaple i żurawie.
Kątem oka zauważam w pobliżu ruch, to stado dzików niespiesznie przechodzi przez drogę. Widzę trzy lochy z pokaźną gromadką warchlaków. Beka to wymarzone miejsce dla tych zwierząt. Upodobały sobie zwłaszcza południową część rezerwatu, gdzie zaniechano działalności rolniczej i pastwiska powoli zarastają krzewami. Napotkać tam można ślady po żerowaniu i babrzyska, czyli miejsca, w których dziki zażywają kąpieli błotnych.
W części północnej, dominują słone łąki i szuwary. Nadal prowadzi się tutaj wypas bydła i wykasza trzciny. Może wydawać się dziwne, że takie zabiegi dozwolone są w rezerwacie, ale to właśnie dzięki nim nie zarastają siedliska rzadkich ptaków.
Wszędzie widać starania o utrzymanie odpowiedniego ekosystemu. Na łąkach leżą bele skoszonej trzciny. Niepożądana roślinność musi być usuwana z rezerwatu, aby nie zakłócać rozwoju słonaw.
Cały czas słyszę klangor, ale nigdzie w pobliżu nie widać ptaków. W końcu zauważam parę żurawi na jednym z pastwisk. Są poza terenem rezerwatu, więc decyduje się podejść do nich odrobinę bliżej. To odważne ptaki, najpierw ostrzegają mnie charakterystycznym, trzysylabowym zawołaniem, potem samiec stroszy pióra. Patrzę na nie z pewnej odległości, żeby nie przerywać im posiłku. Towarzyszę żurawiom przez dobre kilkanaście minut zanim decydują się zerwać do lotu w poszukiwaniu lepszego żerowiska.
Brzegi kanału gęsto porasta trzcina, co kilkadziesiąt metrów wydeptane są w niej wąskie ścieżki. To drapieżnik przeprawia się tędy chodząc na łowy, zapewne lis. Obserwuję okolicę przez pewien czas i faktycznie dostrzegam pięknego rudego lisa. Przez chwilę patrzy na mnie. Potem widzę już tylko jego puszystą, biało zakończoną kitę przemykająca wśród traw.
Idę dalej w kierunku morza, po drodze mijam pastwisko użytkowane wspólnie przez kilka koni oraz czaplę siwą. Gdy docieram na niewielką plaże słońce zaczyna już przygrzewać. Odpoczywam chwilę na piasku i oglądam co fale wyrzuciły na brzeg. Wśród znalezisk, przeważają muszle sercówki jadalnej. Oprócz nich znajduję małą rybkę, cierniczka, kilka soczyście zielonych nitek glonów oraz żywego jeszcze kiełża.
Ścieżka zakręca na północ i przechodzi w okolicy dawnej osady Beka. To od niej pochodzi nazwa rezerwatu. Obecnie pozostało tam tylko kilka kamieni, krzyż i dwa bardzo charakterystyczne drzewa.
Docieram do Kanału Mrzezińskiego, tam niewielka cofka urządziła prawdziwe meduzie cmentarzysko. Osobniki leżące na dnie należą do bałtyckiego gatunku chełbia modra. Choć osiągają spore rozmiary, zaliczane są do planktonu, ponieważ nie potrafią przeciwstawić się ruchom wody. Falowanie wrzuca je w słodsze wody kanału, gdzie kończą życie.
Kolejną wodną atrakcją jest spotkanie z pijawkami rzecznymi, które zagościły się w jednej z większych kałuż. Jedna z nich jest zdeklarowaną miłośniczką kuchni francuskiej, pracowicie pożera ślimaka. Pozostałe leżą w wodzie i cierpliwie czekają na żywiciela. Pijawki produkują antykoagulant hirudynę, to białko dezaktywujące na stałe trombinę odpowiedzialną za krzepnięcie krwi. Dlatego pijawki cenione są w medycynie ludowej. We współczesnej farmacji stosuje się syntetyczne pochodne hirudyny do leczenia chorób zakrzepowych.
Wolę nie próbować babcinych metod na własnej skórze, więc zostawiam pijawki i ruszam drogę powrotną. Zanim dotrę do miejsca, z którego wyruszyłam udaje mi się jeszcze zobaczyć sarnę oraz pasące się stada koni i krów.
Przejście niespełna sześciokilometrowej trasy zajmuje mi cztery godziny. Niecierpliwi poradzą sobie zapewne w niespełna godzinę, ale w tym rezerwacie nie warto się spieszyć.
Opinie (60) 7 zablokowanych
-
2011-09-02 13:56
mis (1)
ja bym tam dojechal samochodem na beke latwa droga
- 1 7
-
2011-09-02 14:47
Łatwa, lecz nie dopuszczona do ruchu (zakaz wjazdu, wał przeciwpowodziowy, rezerwat przyrody) to już trzy wykroczenia jak na jeden samochód. Nie polecam. Szanując zakazy, szanujesz rezerwat, zabezpieczenia p/powodziowe i innych użytkowników tej drogi - rowerzystów, pieszych, konnych... W razie kontroli będzie drogo :)
- 2 0
-
2011-09-02 15:10
samochodem do REWY (1)
a potem na piechotę do Beki, po drodze mijając dziką plażę nudystów. Coś dla ducha i coś dla ciała... :D
- 2 0
-
2011-09-02 15:11
samochodem, albo czerwonym autobusem z Gdyni
- 0 0
-
2011-09-02 15:43
samochodem nie polecam (1)
nie wiem jaką skalą trudności posługuje się "miś", jednak bez względu na rodzaj nawierzchni droga na wale p/ powodziowym nie jest dopuszczona do ruchu. Co prawda zakaz ten jest notorycznie łamany, szczęśliwie zarówno Policja i Straż Graniczna zagląda w to miejsce. Wówczas okazuje się, że płatna autostrada jest o wiele tańsza :) i słuszniePo tej drodze wolno poruszać się tylko rowerem, pieszo, konno. Samochodem tylko Ci kierowcy, którzy posiadają odpowiednie, wydane przez Gminę Puck, pozwolenie.Oczywiście można też ciągnikiem rolniczym...Szanujmy zakazy. W ten sposób okazujemy wzajemny szacunek sobie, swojej pracy i przyrodzie.
- 6 0
-
2011-09-05 12:56
z drogi na Mrzezino, tuż przed stacją pomp jest wjazd na drogę przez łąkę, która prowadzi do wału i na wał.
nie ma przy niej żadnego zakazu.
- 0 1
-
2011-09-04 02:54
Przepięknie napisane!
Gratuluję bardzo dobrego artykułu i tak samo dobrych zdjęć. Czekam na więcej. A opis przyrody korci :)
- 2 1
-
2011-09-05 08:27
PROSZĘ NIE REKLAMOWAĆ JUŻ BYŁO TŁOCZNO
- 7 0
-
2012-04-30 11:26
Dlaczego podają błędne informacje ?
Parowóz będzie tylko 1 i 2 maja !
- 1 0
-
2013-08-25 17:26
moja opinia
"Bekę" wykończyli polscy ekolodzy.
Zakazali tam wypasu koni i... wszystkie ptaki (zawłaszcza biegusy) wyniosły się z zarośniętych łąk.
Teraz ekolodzy szukają frajerów i nawołują do wycinania trzciny oraz sprowadzenia koni na wypas.
Polski ekolog = eksterminacja przyrody...- 4 0
-
2015-07-26 21:28
Beka
Pięknie tam, szkoda, że tak daleko od mojego miejsca zamieszkania, pozdrawiam Panią Magdalenę Iskrzycką i dziękuję za piękny opis przyrody .
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.