Tak ustanowiony został poprzedni rekord Polski spadochroniarzy lecących z samolotem.
Wśród 18 skoczków spadochronowych, którzy będą próbować pobić rekord świata, będzie trzech skoczków z Trójmiasta: Piotr Walasek, Mariusz Ozga i Michał Flak. Spróbują lecieć obok samolotu w 18 osób, używając specjalnych kombinezonów wingsuit. "Na rozgrzewkę" pobić chcą rekord Polski.
Impreza odbędzie się na Strefie Baltic w Elblągu, gdzie od 23 do 27 sierpnia planowanych jest nawet 1 tys. skoków w różnych formacjach wingsuit, składających się od 9 do 18 osób i samolotu. W tym przypadku samolot nie jest jednak jedynie środkiem transportu, wynoszącym skoczków na wysokość ok. 4 km. Stanowi ważny element skoku, bo wyczyn polega na tym, by skoczkowie lecieli w jednej formacji wraz z samolotem.
To nie tylko trudne technicznie i wymaga wielu wcześniejszych treningów, ale też niebezpieczne. Nietrudno się domyślić, że szybowanie obok samolotu może skończyć się kryzysową sytuacją nawet w przypadku niewielkiego błędu - skoczka lub pilota samolotu. Dlatego w sierpniowej próbie weźmie udział 25 najlepszych skoczków korzystający z kombinezonów wingsuit z całego świata: USA, Kanady, Szwajcarii, Norwegii, Niemiec czy Wielkiej Brytanii oraz trzech mieszkańców Trójmiasta: Piotr Walasek, Michał Flak i Mariusz Ozga.
Dodatkowe atrakcje i skoki nocne
Skoczkowie mają ambitne plany. Chcą pobić rekord Polski, a potem świata, lecąc w formacji z samolotem.
mat. prasowe
Ustanowienie rekordu nie będzie łatwe, bo żeby dogonić samolot, skoczkowie muszą lecieć z prędkością 170-200 km/h, a trzeba pamiętać, że mimo specjalistycznych kombinezonów cały czas przemieszczają się też w pionie, tracąc na wysokości. Czołowi skoczkowie świata, którzy mają za sobą ponad 10 tys. skoków ze spadochronem, zapewniają jednak, że da się to zrobić, i jeśli pogoda nie przeszkodzi, rekord świata powinien zostać pobity.
Piknikowa atmosfera dla całych rodzin na lotnisku
- Dzięki temu, że samolot będzie wydawał specyficzny dźwięk, wynikający z techniki pilotażu oraz tego, że grupa będzie duża, a wyrzuty będą robione w taki sposób, że będziemy lecieć nad miastem, ludzie przez cały tydzień będą patrzyli w niebo - uśmiecha się Piotr Walasek, liczący na to, że impreza przyciągnie nie tylko skoczków.
W tym czasie na otwarte lotnisko w Elblągu będzie można przyjechać rodzinnie niczym na piknik, żeby oglądać wyczyny skoczków, ale też dobrze bawić się na ziemi.