- 1 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (206 opinii)
- 2 Nocne imprezy na aktywny weekend (21 opinii)
- 3 Kajaki poza Trójmiastem nieznacznie droższe (11 opinii)
- 4 Miejskie pływalnie nie dla każdego? "Z dzieckiem bez szans" (77 opinii)
- 5 Najlepsze ćwiczenia po przebudzeniu (24 opinie)
- 6 Pieszo przez wybrzeże. Grozi amputacja (127 opinii)
Czekamy na Janka. Kitesurfer w piątek wystąpi w Gdyni
Od 2 marca oczy całej Polski zwrócone są ku pochodzącemu z Gdańska Jankowi Lisewskiemu, który próbował pokonać Morze Czerwone na desce z latawcem. Wyczyn zakończył się fiaskiem, ale szczęście Janka nie opuściło. Został znaleziony po dwóch dobach spędzonych na wodzie, cały i zdrowy.
Zaprojektował i wyprodukował własną linię desek kitesurfingowych pod nazwą Master Kiteboarding. Na takim właśnie sprzęcie podjął się swojego pierwszego wyczynu, samotnego przepłynięcia Bałtyku.
Pomysł na przelot przez nasze rodzime morze wpadł do głowy Jankowi już trzy lata temu. Początkowo zakładał, że towarzyszyć mu będzie łódź asekuracyjna, jednak życie zweryfikowało ambicje kitesurfera. Okazało się, że organizacja takiej wyprawy to wydatek przekraczający jego możliwości.
Dopiero w 2011 roku Janek natknął się niewielkie i niedrogie urządzenie elektroniczne SatSAR, które umożliwia skuteczne wezwanie pomocy w razie potrzeby. Po tym odkryciu nie czekał długo z przystąpieniem do realizacji swojego marzenia. W lipcu ubiegłego roku po krótkich, bo trwających około dwa miesiące, przygotowaniach obejmujących głównie sprawy logistyczne, stanął na plaży w Świnoujściu z zamiarem dopłynięcia do Ystad.
Deska kitesurfingowa bagażnika nie ma, więc w wyposażeniu śmiałka dominuje sprzęt ratowniczy i nawigacyjny: wspomniany już SatSAR, GPS, radio, flara i polska flaga. W plecaku ma dwa litry wody z glukozą i dwie tubki wysokoenergetycznego żelu, poza tym dwie niebieskie torby z IKEI, które pomieszczą cały kitesurfingowy sprzęt oraz... parę klapek przytroczonych do siatki na plecaku.
Dla bezpieczeństwa Janek wywołuje Świnoujście Traffic na kanale 12 i zgłasza wyjście w morze. Normalnie zgłaszają się tam duże statki, ale w takiej sytuacji warto dać znać jakiejś instytucji o swoich planach. Zdezorientowany kontroler początkowo myśli, że ma do czynienia z jachtem, ale Janek szybko wyjaśnia nieporozumienie, co jeszcze bardziej zbija z tropu kontrolera i powoduje ogólną wesołość wśród zgromadzonych na plaży.
Jak opowiada później Janek pierwszy etap jego rejsu przebiegł gładko. Po minięciu Rugii warunki nieco się pogorszyły, ale to nie miało wielkiego wpływu na morale sportowca, który po prawie 11 godzinnej przeprawie, z czego połowa odbyła się bez widoczności brzegu, ląduje w Szwecji.
Jest zmęczony i bosy, bo jeden z klapków nie wytrzymał trudów podróży, odpadł po drodze. Na promie nie wygląda zbyt wytwornie, w krótkich spodenkach, z obolałymi kończynami, ale ogromnym uśmiechem przyklejonym do twarzy i śmiałymi planami na przyszłość.
- Tak jak alpiniści zdobywają koronę ziemi, tak ja chciałbym zdobyć koronę mórz. Pierwszym etapem był Bałtyk, drugim będzie Morze Czerwone. Ogranicza mnie długość trwania dnia, bo po zmroku pływać nie wolno - mówi Janek Lisewski tuż przez wyjazdem do Egiptu.
Zapytaliśmy też o środki bezpieczeństwa jakie przedsięwziął kitesurfer. Janek wymienia kamizelkę, flarę, radio i wszystkie urządzenia elektroniczne. Dodaje też, że latawiec ma elementy wypełnione powietrzem i jest w stanie służyć jako tratwa ratunkowa. Zapewniał, że ma opracowany plan B w razie gdyby wiatr nie dopisał.
Wypłynął w piątek rano, w sobotę trwała już szeroko zakrojona akcja ratownicza. Po dwóch dobach niepewności Janek został odnaleziony przez załogę saudyjskiej motorówki. Był odwodniony, ale jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. W tej chwili nie ma z nim kontaktu, jego telefon zamókł mimo umieszczenia go w aquapacku. Wiadomo, że w piątek pojawi się w Gdyni na Kolosach. Nie ulega wątpliwości, że jego prelekcja przyciągnie tłumy. Organizatorzy za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej imprezy zapowiadają, że jeśli Jankowi nie zabraknie sił, poproszą go o dodatkowe wystąpienie w niedzielny wieczór.
Opinie (328) ponad 20 zablokowanych
-
2012-03-07 12:35
Podobno Jasiu chce zdobyć koronę mórz
Znaczy - być ratowany na sześciu morzach świata.
No to jeszcze trochę śmiechu przed nami.- 19 1
-
2012-03-07 12:38
menu
ale dorodny - rekiny miały chrapke- polskie zarcie najlepsze:)
- 9 0
-
2012-03-07 12:38
niech oddaje kasę!!
Przyjde...i niech mi odda kasę, którą z moich podatków wzieli na akcję ratowiczą...!!!!
Swoją drogą w takich sytaucjach powinien zapłacić z własnej kieszeni...- 7 0
-
2012-03-07 12:39
Z urody sąsiada z ulicy mi przypomina
Facet też jest twardy, dwa wina obala jednym duchem.
- 15 1
-
2012-03-07 12:43
Ten koleś ma dziwny łeb ,jak nie człowiek tylko bakłażan (1)
- 22 1
-
2012-03-07 12:46
bo ma taki sam iloraz inteligencji jak bakłażan
- 8 0
-
2012-03-07 12:45
KOLOSY SCHODZĄ NA PSY - ZAPEWNE SAME ZNAJOMKI JEGO TAM BEDĄ
TEŻ Z MAŁYM MÓŻDŻKIEM
- 12 1
-
2012-03-07 12:46
Ale wy jesteście malutcy (10)
wszyscy bez wyjątków ! Spełnia swoje marzenia a nie siedzi w fotelu bądź nie łazi po galerii tak jak wy. Passacik w dieslu i rundka na skwerek hehehe co? to jest wasz ulubione zajęcie. Albo Galeria i obiadek w kfc. Bezpiecznie i tanio. Od tego są służby by ratować ludzi nawet tych którzy spełniali swoje marzenie w mniej odpowiedzialny sposób. A jak ratują wędkarza który włazi na zamarznięte jezioro? A jak ludzie łażą go górach i utkną ? GOPR nie narzeka bo to ich praca. Brawo Panie Janie ! Następnym razem się Panu uda.
- 5 27
-
2012-03-07 12:49
NIE Z NASZYCH PODATKÓW (5)
ZA GŁUPOTE SWOJĄ NIECH PŁACI Z WŁASNEJ KASY A NIE LUDZIOM D.PE ZAWRACA DZIECIAK JEDEN
- 9 1
-
2012-03-07 12:59
(4)
a co ciebie tak boli dałeś choć zeta na to buraku
- 1 10
-
2012-03-07 13:00
nie interesuj się przygłupie i do taczki wracaj (2)
- 8 1
-
2012-03-07 13:48
(1)
następny mami synuś powiedział co wiedział cwaniaczek
- 0 4
-
2012-03-07 14:05
wiedział czy napisał janeczku?
widać dalej móżdżek odparowuje ćwierć inteligencie
- 3 1
-
2012-03-07 13:04
A później się dziwią przez takich kretynów, że GOPR nie ma kasy na akcje ratunkowe
- 8 0
-
2012-03-07 12:50
To niech sobie płaci za swoją kasę na hobby. Myślisz, że Kukuczka liczył na 150 helikopterów w Himalajach aby ratowały mu życie? (1)
A ten typ jeszcze ma pretensje.
- 9 1
-
2012-03-07 12:51
"Normalny" zasponsoruj mu z własnej kasy a nie się sadzisz jak jajko na patelni.
- 7 1
-
2012-03-07 13:14
taaa, najlepiej w sandałkach na Giewont
panie w szpilkach, bo GOPR jest od ratowania jak d**** od s*****. Tu też arcyśmiałek się znalazł, a SAR to wróżki ze skrzydełkami, takie Dzwoneczki-Rusałeczki!
- 8 1
-
2012-03-09 09:13
czy nie za duża ta cena ?
- 0 0
-
2012-03-07 12:47
Może jeszcze Virtuti Militari mu dacie? (2)
- 19 0
-
2012-03-07 12:52
do wyczyszczenia ;-) (1)
- 4 0
-
2012-03-07 13:15
eee, nie bo zagubi....
- 3 0
-
2012-03-07 12:50
A w sumie macie rację.
Niech spada na szczaw.
- 11 1
-
2012-03-07 12:53
Rutkowski 2
żenuła ;]
- 8 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.