- 1 Kajaki poza Trójmiastem nieznacznie droższe
- 2 O krok od wpisu do Księgi Rekordów Guinnessa (20 opinii)
- 3 Poligon na stadionie żużlowym (10 opinii)
- 4 Najlepsze ćwiczenia po przebudzeniu (24 opinie)
- 5 Od beczki rumu po zdobywców pucharów (18 opinii)
- 6 Kajaki. Wystartował sezon. Ceny bez zmian (37 opinii)
Słupia, rzeka nie dla idiotów
Nieszczęście zwaliło się na Słupię mniej więcej dziesięć lat temu, gdy nagłośniono fakt, iż w 1964 roku rzeką spłynął kajakiem Karol Wojtyła. Zaczęli płynąć "Szlakiem Papieskim"; w tygodniu i w weekendy. Najpierw po kilka kajaków dziennie, potem po kilkanaście, a następnie grupy liczące po kilkadziesiąt osób. I płyną nadal od maja do września: a wśród nich urzędnicy, studenci, uczniowie, pracownicy korporacji, zakonnice, klerycy, członkinie kółek różańcowych i gospodyń wiejskich. Na wielu kajakach zgrzewki piwa, lub flaszki wódki, a najczęściej i to, i to.
Po drodze część puszek i butelek ląduje w nadrzecznych trawach lub w korycie rzeki. Piski, wrzaski, nawoływania, nierzadko przekleństwa, szczególnie wtedy, gdy któryś kajak utknie na przeszkodzie lub się wywróci. W niejednym kajaku siedzi kompletny ignorant, którego nie interesuje, że w Parku Krajobrazowym "Dolina Słupi", przez który płynie są "Ostoje zwierząt": żeremia bobrów, lęgowiska żurawi i gniazda orła bielika, co wymusza odpowiednie zachowanie. Trafiają się i tacy, którzy pytają wędkarza: "Przepraszam, jak ta rzeczka się nazywa?". Któregoś razu odpowiedziałem kajakowiczom: "Szczakówka" - zadowoleni podziękowali i machając niezdarnie wiosłami popłynęli dalej.
Innym razem, na moich oczach, czarnoskóry młodzian - prawdopodobnie student z jakiegoś afrykańskiego kraju - cisnął w trawę puszkę po piwie. Krzyknąłem oburzony: "Co robisz człowieku?". Odwrócił głowę i błyskając bielą zębów odparł: "Ty mnie pytać? Ja płynąć w kajak". Kawalkada kajaków, którą ujrzałem i usłyszałem w pobliżu Gołębiej Góry, śniła mi się potem długo po nocach; w pierwszym pływadełku siedział gruby akordeonista grający biesiadne melodie, a wesołe towarzystwo w pozostałych kilkunastu kajakach, usiłowało głośno i nieskładnie śpiewać. Z przodu leciały "Chachary", na końcu "Prawy do lewego". Odechciało mi się łowienia; złożyłem wędkę i wróciłem do auta. Kiedyś zadziwił mnie facet, który podpłynął do mnie zziajany o zmierzchu, gdy łowiłem pstrągi. Wbijając się z łomotem kajakiem w brzeg, z trudem wycedził, przerywane czkawką pytanie: "Ma pan może jakieś pi...pi...piwo? - "Przykro mi, nie mam" - odparłem. - "Aaa daleo do zieziora?". - "Daleko, coraz dalej". - Gość wiosłował pod prąd, jezioro było w dole rzeki.
Wiadomo kiedy ma płynąć parafialna pielgrzymka z księdzem na czele, bo dzień wcześniej szlak oczyszcza z wszelkich przeszkód i zatorów ekipa z piłą łańcuchową. To co bobry i wiatry zwalą do rzeki, człowiek wywleka na brzeg - ma być czysto i porządnie, bez przeszkód.
W ostatnich latach przez Słupię przetacza się niszczący, napędzany głupotą walec, pozostawiając po sobie, na jej brzegach, butelki, puszki i plastikowe opakowania po napojach i żywności. W każdej nadrzecznej wsi jest pomnik ku czci Karola Wojtyły, nikt natomiast nie pomyślał o postawieniu kibelków i pojemników na śmieci. Nie trzeba chyba dodawać, że po sobotnio-niedzielnych spływach rosnące przy rzece zagajniki i zarośla najlepiej obchodzić z daleka. Od lat kręci się urzędnicze koło niemocy; Lasy Państwowe nie mogą się dogadać z dyrekcją Parku Krajobrazowego "Dolina Słupi", ci z kolei z urzędami nadrzecznych gmin, a te z firmami organizującymi spływy - główny użytkownik rzeki, PZW milczy.
Od trzydziestu lat mam nad brzegiem górnej Słupi chatkę wędkarską; gościłem w niej wielu przyjaciół-wędkarzy, z kraju i z zagranicy. Byłem świadkiem okresu świetności rzeki, teraz jestem świadkiem jej stopniowej degradacji. Są kajakarze, którzy potrafią uszanować przyrodę; przepływają w ciszy, pozdrowią, rzeki nie zaśmiecą, ale ostatnio jakby ich mniej. Dominuje hałaśliwa "miejska dzicz". Moje ulubione łowisko, Słupia w Parku Krajobrazowym, nad którą spędziłem wiele wędkarskich dni, i na której znam każdy zakręt, każdy dołek, jest tylko jednym z bolesnych przykładów. Równie źle jest na pozostałych rzekach pomorskich: Łupawie, Bukowinie, Wdzie, Łebie, Brdzie... Moda, albo raczej "owczy pęd", na stadne spędzanie wolnego czasu, na imprezy integracyjne na łonie przyrody , na nieograniczone, bezmyślne korzystanie z dobrodziejstw natury, wyniszcza pstrągowo-lipieniowe rzeki i okalecza ich otuliny. Najwyższy czas na opamiętanie urzędników i decydentów, od których zależy kondycja i los tych pięknych rzek, zaliczanych do "krainy wód górskich"- najwyższa pora na "pójście po rozum do głowy". Od zaraz.
Autor artykułu: Robert Tracz
Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.
Opinie (43) ponad 10 zablokowanych
-
2016-05-01 15:13
Przykre to ale prawdziwe (4)
Panie Robercie i ja się z Panem zgodzę, niestety.... :(
- 46 3
-
2016-05-02 07:22
Wędkarz też potrafi (1)
Nabrudzić, narobić, rzucic butelkę, puszkę. Napisz o tym może też
- 3 1
-
2016-05-02 13:23
z moich obserwacji nad wodą
najbardziej śmiecą pijani imprezowicze przy ognisku (i z reguły nie są to kajakarze), następnie wędkarze (na penwno nie wszyscy i nawet nie większość, ale głównie ci, co coś dziabnęli na rozgrzewkę), później pijani kajakarze, a dopiero na końcu kajakarze pozostali (ci to nawet starają się często sprzątać)
- 3 0
-
2016-05-01 17:41
Bo to był chów a nie wychowanie
- 6 1
-
2016-05-01 17:04
Ja też
- 3 1
-
2016-05-01 22:31
W Kolbudach (1)
szcz*ją sobie w najlepsze do wody w strefie ochrony ujęcia wody Straszyn. Puszki po piwie, wrzaski, grile na drugim brzegu i śmieci. Chodzi o zbiornik bielkowski, kanał Raduni i imprezowiczów korzystających z dobrodziejstwa nowo zakupionego sprzętu pływającego przez gminę Kolbudy. A że władze się tą inwestycją chełpią to raczej będzie tylko gorzej... przecież nie upilnują...
- 16 1
-
2016-05-02 10:35
Smacznego
- 0 0
-
2016-05-02 09:06
nie raz, nie dwa i nie pięć, się w lesie chlało
Na plaży, nad brzegiem rzeki i w centrum miasta i na wsi. Zawsze z poszanowaniem dla otoczenia i innych ludzi. W oczach innych może i byłem prostakiem hamem i czym tam sobie ktoś na mmój temat pomyślał, ale za każdym razem śmieci do siateczki i ze sobą do domku bądź do najbliższego śmietnika. A rozum sam podpowiadał żeby w niektórych przypadkach bawić sie o dwa tony niżej.
- 8 0
-
2016-05-02 07:46
Taka prawda że (1)
największy syf pozostawiają po sobie ci z Warszawki.
- 8 0
-
2016-05-02 08:55
Bo to napływowe lumpy ze wsi.
- 3 0
-
2016-05-02 08:12
czyńcie ziemię sobie poddaną
Bez względu na konsekwencje czujemy, że poddanych mamy prawo ekspoatować do woli, aż do wyniszczenia.
- 1 1
-
2016-05-01 16:11
Kajakarze to tak jak rowerzyści. (4)
Gdzie się pokażą tam problem
- 21 28
-
2016-05-01 17:45
(3)
Rozwinąłbyś? Bo nie widzę analogii
- 6 3
-
2016-05-01 20:07
Kajakarze to nawiązanie do artykułu (2)
Rowerzysci to nawiązanie do wypowiedzi leśników.Dewastują rowerami TPK.
i jeszcze wędkarze z ich ;chatkami"dewastują brzegi rzek i jezior.- 4 3
-
2016-05-02 08:08
Ci rowerzyści, co łańcuchami wycinają drzewa i oponami fatbajków rozjeżdżają leśne dukty to zmora leśników, którzy by chcieli swoim ciężkim sprzętem pojeździć w ciszy i posłuchać ptaszków.
- 6 0
-
2016-05-02 07:03
Tak przez analogie
A Ty dewastujesz teren po którym chodzisz swoimi butami piechurze. No, chyba że chodzisz tylko po asfaltach i drogach utwardzonych.
- 4 0
-
2016-05-02 08:04
Czarny dzikus to klasyk. Oni tak żyją właśnie w Afryce :)
- 2 1
-
2016-05-02 07:32
Bardzo elokwętny wędkarz.
- 4 2
-
2016-05-01 21:04
Ładnie to napisane ale.....
Zgadzam sie z autorem ze chamstwa przybywa. Nazywa się ono... brak wychowania dzieci przez rodziców. Brak rodziców. .... jjak partner na 5 miesięcy lub 9 ..... może wychować dziecko..... Od kogo ten młodzieniec lub potem dorosły ma się uczyć. Matki ojcowie w tych kajakach siedzą żywe obrazy was samych. Nie mają znaczenia pieniądze jakimi dysponujemy. Dziecko to nasz obraz. Dziecko to Ty.
- 16 2
-
2016-05-01 19:18
(1)
Polacy to brudasy. Tyle w temacie ..
- 23 6
-
2016-05-01 19:34
Ty też...?
- 4 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.